Do spisu treści nr 3'96


Kurier Polityczny
Październik - Listopad - Grudzień 1996


Stefan Bratkowski

Bohaterowie są zmęczeni


W finale spotkania uczestników Polskiego Października mieliśmy zaproponować zebranym przesłanie pod adresem współczesnych. Tekst uzgodniliśmy wstępnie w gronie poważnych osób nie uczestniczących obecnie w życiu politycznym; zdawało się, że grono ludzi Polskiego Października ma prawo coś powiedzieć naszej opinii publicznej. Aliści godzinę przed spotkaniem pojawili się w budynku Politechniki dwaj nasi zasłużeni politycy i zagrozili, że jeśli spróbujemy to uchwalić, wywołają skandal. Było nas ponad 200 osób, które przyszły głównie po to, by zobaczyć się znowu razem i posłuchać Leszka Goździka, inne zatem emocje nie miały sensu. Zadeklarowałem, że ów tekst opublikuję poprostu w swoim felietonie. Oto on.

,,Październik 1956 roku zapoczątkował polską drogę powrotu do niepodległości i demokracji. Dlatego my, zebrani w jego rocznicę w historycznej auli Politechniki Warszawskiej, uważamy za swoje prawo i obowiązek wyrazić swój pogląd na dzisiejszy stan Rzeczpospolitej.

Rok 1956 nie był tylko buntem. Miliony próbowało wtedy reformować polskie życie w każdej instytucji, w każdej społeczności. Wymanipulował je potem rządzący zawodowo aparat partyjny.

Wiemy stąd, że dbałości o demokrację nie można ograniczyć do wyborów, że w demokracji muszą uczestniczyć i pilnować jej wszyscy, każdy na miarę swych możliwości. To do nas wszystkich należy dyskutować nad sprawami wielkimi i małymi, korzystać z rad specjalistów, formułować wnioski, podejmować właściwe działania i domagać się reform od rządzących.

Naszej demokracji trzeba milionów czynnych obywateli. Inaczej może się zdarzyć, że podobne siły, co 40 lat temu, wymanipulują i naszą demokrację.

Od polityków, utożsamiających się z interesami społeczeństwa oczekujemy, że będą szukali tego, co ich może połączyć w imię wspólnego dobra, miast szukać tego, co ich dzieli. Oczekujemy programów, a nie zaklęć i haseł. Chcemy Polski mądrze i fachowo rządzonej, a nie Polski ciągłych ambicjonalnych sporów.

Głęboko niepokoi nas obecny sposób rządzenia Polską i stan polityczny kraju.

Niepokoi nas obsadzanie wszelkich stanowisk przez partie rządzące swoimi ludźmi bez względu na kwalifikacje fachowe i moralne kandydatów.

Niepokoi nas kontrola polityków nad mediami publicznymi, które winny służyć całemu społeczeństwu.

Niepokoi nas blaga obietnic, o których realizacji rządzący, objąwszy władzę, zapominają.

Niepokoi nas niepohamowana chciwość wielu członków partii rządzących i próby przemilczania faktów, świadczących o nadużywaniu stanowisk.

Niepokoi nas fakt, że w oczach kraju i zagranicy niepewna pozostaje lojalność państwowa osób o wysokich pozycjach politycznych.

Niepokoi nas gabinetowy styl uprawiania polityki w kraju, który wymaga wielkich reform, przygotowywanych z udziałem wszystkich stojących do dyspozycji fachowców i za wiedzą całego społeczeństwa.

Niech baczą zatem rządzący, by nie brali nas, obywateli, za naiwny tłum petentów. My, obywatele, chcemy być świadomymi wszelkich spraw państwa partnerami władzy, którą swoimi podatkami utrzymujemy. Chcemy być i - będziemy."

Cóż, każdy dzień mnoży podstawy do niepokoju. Trudno będzie nam dostać się do Unii Europejskiej z tymi, co zwolnili Saryusza Wolskiego -; ta dymisja znakomitego fachowca, cieszącego się poważaniem zachodnich partnerów, jak i dymisja dyrektora archowów UOP, Zielińskiego, mówią same za siebie. Gen. Czempiński potwierdził znowuż w nocnej rozmowie radiowej, że każdego po częstszych kontaktach z ludźmi radzieckiego wywiadu oznaczano kryptonimem, czy był agentem, czy nie; ważane jest wyjaśnić do końca, czego się od takich ludzi Moskwa dowiadywała, np. o "rozkładzie polskiej partii" w 1981 r. (a nie tylko pan O. bywał u Ałganowa!). Również ludzie zaufania Moskwy, którzy z nią zawierali tajne partyjne porozumienia finansowe nie budzą w oczach Zachodu zaufania (w Polskich też nie). Nie wiem, jak z nimi dostaniemy sie do NATO.

Co nie przeszkadza, że znam i w SdRP ludzi przyzwoitych, rzetelnie oddanych swej pracy. Ale w tej sprawie nie ma to nic do rzeczy.

Zaznaczę tylko dla porządku (bo to już temat do innego felietonu), że gry na polskiej scenie politycznej - wszystkie! - stają się coraz mniej zrozumiałe dla reszty współobywateli. Każdy robi, co może, by przegrać. A bohaterowie są zmęczeni i uciekają od samych siebie coraz dalej. Jak w słynnym ongiś filmie.

Stary tytuł-hasło STS-u, przypomniane w auli Politechniki, mówiło: "Myślenie ma kolosalną przyszłość." Ma nadal. Uwierzmy w to.


Do początku strony