Do spisu treści nr 3'96
  Kurier Polityczny
  Recenzujemy na gorąco!
Niedziela 10.XI'96
Z
A
G
A
D
K
O
W
Y

S
K
A
N
D
A
L

Tym razem na gorąco o tekście, który ukazuje się u nas, w tymże numerze ,,Kuriera'' - na prawach przedruku celnego utworu.

Stefan Bratkowski, najpierw w ,,Rzeczpospolitej'', a potem w ,,Kurierze'', pod tytułem Bohaterowie są zmęczeni opisał zagadkową akcję polityczno terorystyczną o cechach terroru moralnego. Nie powtarzając opisu, do którego Czytelnik dotrze jednym ruchem klawisza, spróbujmy dać wyraz owemu uczuciu zagadkowości.

ZAGADKA TREŚCI. Bohaterowie owej akcji, ,,dwaj nasi zasłużeni politycy'' - jak określa ich Bratkowski - domagali się, by zebrani w auli Politechniki weterani Października 1956 poniechali uchwały, której treść autor potem cytuje. Otóż jest to treść taka, że można ją żywcem umieścić w szkolnym programie nauk obywatelskich. A gdyby zapytać, którąkolwiek z istniejących grup politycznych, co ma tej treści za złe, to z wyjątkiem ekstremistów faszyzmu, każda by się pod nim podpisała (oczywiście, wymienione w nim nieprawości przypisując swym przeciwnikom). Nie sposób się przeto domyśleć, co mogli jej mieć za złe owi ,,zasłużeni politycy'', do tego ,,nasi''; cokolwiek znaczyłoby ,,nasi'' pod piórem Bratkowskiego, nie może to oznaczać antydemokratycznych ekstremistów.

ZAGADKA METODY. By osiągnąć swój cel - zapobieżenie projektowanej uchwale - dwaj zagadkowi osobnicy posłużyli się oryginalną pogróżką: że wywołają skandal. Tu ciśnie się pytanie za pytaniem. Wywołanie skandalu polega na ujawnieniu czyjegoś skandalicznego postępowania. Ale w uchwaleniu owego zacnego tekstu najsurowszy nawet moralista nie zdołałby się dopatrzeć czegoś nagannego. Jak więc mogli liczyć na skuteczność tej pogróżki? Dalej. Jak to jest możliwe, że do takich metod moralnego terroryzowania uciekają się politycy w demokratycznej Polsce? Do tego ,,nasi''? Do tego ,,zasłużeni''?

ZAGADKA OSOBY. Czytelnik nie może przemóc w sobie ciekawości: kim byli uczestnicy tej akcji zastraszania? Autor opisu nie podaje ich nazwisk, kierując się dyskrecją, a więc motywem podobnym do tego, który go skłonił do ustąpienia przed ich życzeniem - dla zachowania godności mającej się odbyć imprezy. Ale ten domysł co do motywów nie umniejsza ciekawości czytelnika.

W braku nazwisk mamy jednak ze strony Autora próbę diagnozy, gorzko wyrozumiałej, która zachowania zasłużonych bohaterów kładzie na karb ich zmęczenia. To prawda, że już wyboista droga dysydenta czyni zrozumiałym jego zmęczenie, gdy doszedł do celu.

A cóż dopiero, gdy niespodziewanie go dopadly i deprawująca słodycz i przygniatający ciężar władzy. A cóż dopiero, gdy władzę musiał oddać tym, których wcześniej pokonał jako sprawca przewrotu ...

Można być wtedy zmęczonym i czynić w stresie ruchy bardziej niż gwałtowne. Ale nie zmieni to faktu, że grożenie skandalem, by zapobiec czynom legalnym i dyktowanym przez troskę o kraj, trzeba określić nie inaczej, lecz jako skandal. Tej jasności osądu nie umniejsza zaciemnienie przez zagadkowe okoliczności.

Do początku strony