Do spisu treści nr 2'97


Kurier Polityczny
13 Lutego 1997



  Debata   Balcerowicz + Oleksy
oraz
Cytat miesiąca



W dniu 13 lutego 1997 w programie 1 TVP odbyła się, prowadzona przez Karola Małcużyńskiego, debata polityczna między Leszkiem Balcerowiczem jako przewodniczącym Unii Wolności i Józefem Oleksym jako przewodniczącym SdRP.
Zacznijmy od wystawienia ocen ze szkolnej skali. Na pewno nie była to kompromitacja dla stron, ostrość starć nie przeradzała się w brak kultury bycia, nie było też większych wykroczeń przeciw kulturze logicznej; była wymagana od polityków tego szczebla wiedza, a więc - w sumie - uniknęliśmy przykrości, jaką by było wystawienie ocen niedostatecznych.
Ile dać powyżej? Oleksemu nie więcej niż trójkę. Nie pokazał on innych zalet niż brak owych wad, odnotowany wyżej. Nie wyszedł poza repertuar propagandowy SLD, recytując przy tym owe lekcje w sposób mniej składny, gdy idzie o kompozycję tekstu, od swego adwersarza. Jego refrenem było hasło wychodzenia naprzeciw ludzkim potrzebom, co jest dalekie od postaci polityka z wizją, który nie pyta elektoratu, co sobie życzy, ale proponuje coś mocnego i nowego od siebie. Przypomina to ową ,,troskę o człowieka'', który to zwrot ze szczególnym uczuciem recytowano w czasach Stalina.

Co rzec o Leszku Balcerowiczu, w którym radzi byśmy mieć hetmana wielkiego koronnego wszystkich sił wolności? Tej nominacji dać mu jeszcze nie możemy, ale chętnie przyznamy, że sprawił się lepiej niż na trójkę. Surowsi wśród nas egzaminatorzy dają mu trzy plus, inni cztery minus. Cenić go trzeba za jasność i składność wypowiedzi i za dynamikę ataku, którą potrafił połączyć z mówieniem na lekkim uśmiechu.
Ale i on nie wyszedł poza repertuar swych własnych i swojej partii schematów polemicznych. Nie wygrał też tej ostatniej, najważniejszej minuty, która była dana każdemu z adwersarzy na rzecz najbardziej ważką. Nie odnalazł na ten moment stylu wodza, lecz stylistykę konferansjera, który podziękował telewidzom za wspólnie spędzony wieczór. Nie osiągnął, gdy idzie o profil przywódcy, rozmachu Wałęsy, tego Wałęsy z lepszych jego chwil. A dopiero taki profil, w połączeniu z profesorską wiedzą i składnością myśli dałby to, czego nam dziś potrzeba.

Na tym byłby koniec tej krótkiej recenzji, gdyby nie specjalne powołanie ,,Kuriera Politycznego'', które jest jak uporczywe wołanie na puszczy - wołanie o to, by do skołatanych polskich mózgów dotarła świadomość, że siła państwa i narodu jest w jego intelekcie. A więc przede wszystkim w wielkim rozmachu badań naukowych. Ta myśl, która bywała dawniej bliska polskim rządom, czy wspomnieć Kazimierza Wielkiego, czy czasy Stanisławowskie, nie majaczy nawet na odległym horyzoncie ani rządów solidarnościowych ani postkomunistycznych. Nie było jej też ani cienia w pytaniach prowadzącego dziennikarza i w wypowiedziach obu szefów partii.

Dlaczego jest to niebezpieczne? Jest o tym mowa w innym miejscu i do niego zapraszamy tym linkiem.



Tak się dobrze składa, że to, co najcenniejsze w myślach Leszka Balcerowicza wyrażonych w opisanej wyżej debacie, znajduje też wyraz w jego tekstach publikowanych we ,,Wprost''. Oto tekst z numeru datowanego 16 lutego (puszczamy go w obieg 13-go, skoro przystoi nam tempo elektroniczne). Tekst nosi tytuł ,,Gorzki triumf Erharda'', a więc trafia w tematykę lutowego numeru ,,Kuriera'', zaczętego od wspominania setnej rocznicy urodzin Erharda jako pioniera gospodarki liberalnej w powojennej Europie. Wyjaśnia on, w czym jest istota osiągnięć Erharda i wysnuwa stąd przestrogi dla Polski.

,,Uroczystości w Bonn były wielkim pośmiertnym triumfem idei Ludwiga Erharda. Erhardowska wizja soziale Marktwirtschaft nie miała nic wspólnego z socjalizmem ani też z rozbudowanym, silnie administrowanym państwem socjalnym. Była to po prostu wolna, kapitalistyczna gospodarka, w której władze państwowe zwracają szczególną uwagę na przeciwdziałanie monopolom i starają się trzymać dwóch zasad: 1) prymatu całościowej polityki kształtowania sprzyjających, stabilnych instytucjonalnych i monetarnych warunków dla prywatnej inicjatywy i konkurencyjnego rynku nad odcinkowym interwencjonizmem; 2) prymatu rozwoju nad redystrybucją. [...]
Taki model gospodarki dominował w Niemczech Zachodnich w latach 1948-1962 i przyniósł im ogromne sukcesy gospodarcze. [...] Przyspieszona erozja pierwotnego modelu i przyspieszone socjalizowanie gospodarki nastąpiły jednak potem, począwszy od drugiej połowy lat 60., gdy do władzy doszli socjaldemokraci. [...] Liczba bezrobotnych przekroczyła 4 mln, a kraj ma kłopoty ze sprostaniem kryteriom z Maastricht, szczególnie z ograniczeniem deficytu budżetu poniżej 3%. [...]
[Obecnie] Być może Niemcy, już potężne i bogate, dojrzewają do zmian, które odblokują ich rozwój. W tym samym czasie o ileż biedniejsza Polska zdaje się lokować swoje nadzieje w lewicowym i prawicowym socjalizmie i dojrzewa do stopniowej stagnacji gospodarczej, do powtarzania wszystkich błędów, przed którymi ostrzegał Erhard. Czy rzeczywiście niczego nie potrafimy się nauczyć z historii?"



URL - http://www.pip.com.pl/kp-uw/

Do początku strony

Do spisu treści nr 2'97