Do spisu treści nr 5'97


Kurier Polityczny
Nr 5, Sierpień 1997



  Wielkość Rosji i jej dylemat
  Od Piotra Wielkiego do Lenina, i dalej



Dylematem Rosji jest sposób na wielkość. Przez dobre parę wieków była podejmowana w Rosji osobliwa próba sukcesji cywilizacyjnej, którą w największym skrócie wyrażała idea Moskwy jako ,,Trzeciego Rzymu''. Pierwszy Rzym to ten nad Tybrem, najpierw cesarski potem papieski, a drugi to Rzym wschodni - Bizancjum.

Gdy ten drugi upadł pod nawałą turecką w końcu 15-go wieku, naturalnym jego dziedzicem zdało się być, najpotężniejsze w kręgu cywilizacji bizantyjskiej, państwo moskiewskie. Tak powstałby trzeci Rzym, trzeci chronologicznie, lecz w tym sensie drugi, że ten w kolejności drugi, Bizantyjski, przestał istnieć. Wedle owej koncepcji, stałaby się Europa obszarem o dwóch biegunach cywilizacyjnych.

Co jednak stało się naprawdę? O biegunie moskiewskim cywilizacji mówimy tylko w gramatyce trybu warunkowego nierzeczywistego. A powód jest następujący.

Cywilizacja bizantyjska skończyła się nie tylko z powodu zwycięskiej ofensywy Turków, która położyła kres bizantyjskiemu państwu. Już wcześniej przestała być cywilizacją tak żywą jak była w tymże czasie łacińska, a stała się gigantycznym muzeum przechowującym intelektualne skarby Antyku.

Dowodem tej stagnacji jest fakt, że myśl Antyku roznosili po świecie, docierając z nią do Zachodu Europy, średniowieczni Arabowie. Nie promieniowały one znad Bosforu przez ten rodzaj intelektualnej kooperacji, jaki miał Zachód właśnie z Arabami (np. cyfry arabskie upowszechnił na przełomie tysiącleci wychowanek Kalifa Kordoby, papież Sylwester II, ten sam, co snuł z Ottonem i św. Wojciechem wizję zjednoczonej Europy).

Moskwa więc wzięła w spadku pełen skarbów grobowiec, a nie żywą cywilizację. Ożywić się go nie dało, a to z powodu anty-intelektualnego nastawienia Prawosławia. W jego klasztorach i biskupich stolicach powstawały przepiękne śpiewy i ikony. Nikt jednak nie łamał sobie głowy - jak w klasztorach łacińskich - nad arytmetyką czy astronomią, nikt nie przekuwał platońskiej metafizyki światła na prawa optyki czy na system heliocentryczny, nikt nie wkuwał nabożnie fizyki Arystotelesa, nikt jej też nie atakował.

Ten stan rzeczy zrazu nie przyprawiał carów ani bojarów o ból głowy. Ale znalazł się car, który zobaczył w próżni umysłowej zagrożenie dla państwa. Był to Piotr Wielki. Od niego pochodzi śmiały program okcydentalizacji Rosji, a więc pozbycia się aspiracji do roli jednego z dwóch biegunów cywilizacyjnych Europy, przyjęcie cywilizacji zachodniej. A za tę cenę - zdobycie mocy naukowej i technicznej i w konsekwencji mocy politycznej. Nie udało się wypełnić tego programu do końca, ale nawet częściowa realizacja starczyła za czynnik sprawczy kilku wieków potęgi.

Drugi program, przeciwstawny do tamtego, jest tak stary jak sama Rosja, ale by wyrazić go dobitnie w postaci paralelnej do dzieła Piotra Wielkiego, powiążmy go z imieniem Lenina. Dopiero Leninowi udało się odwrócić Rosję od Zachodu tak dalece, jak tego przedtem nie uczynił żaden car ani prorok.

Musiał Lenin w tym celu zapożyczyć się ideowo od pewnego nadreńskiego dziennikarza, który sam żyjąc w długach i wegetując tylko dzięki pomocy zaprzyjaźnionego kapitalisty, dawał światu rady, jak obalić kapitalizm i na wieki osiągnąć powszechny dobrobyt. Ten jednak fakt zapożyczenia się skądś z Zachodu nie umniejsza geniuszu i zasługi Lenina. Zachód bowiem niezbyt się przejął radami owego dziennikarza. Lenin zaś w swej genialności potrafił go docenić i twórczo scalić z ideami rdzennie rosyjskimi, jak choćby ta, że władzę duchową nad narodem sprawuje władza polityczna, że Rosja jest powołana do przewodzeniu światu (co wyraziło się wcześniej w dążeniu do przewodzenia Słowiańszczyźnie), że zbawienie świata, wymagające niezliczonych ofiar, dokona się za sprawą rosyjskiego chłopstwa.

Sam fakt przeniesienia stolicy z Sankt Petersburga znowu do Moskwy, a przy tym nazwanie Petersurga Leningradem, świadczy o pretendowaniu Lenina i jego legendy do tego, by zmierzyć się z Piotrem Wielkim i zawrócić historię Rosji z tych torów, na które ją wprowadził budowniczy Petersburga - portu mającego być mostem do Zachodu.

Ten poryw ambicji, by stworzyć na Wschodzie cywilizację przeciwstawną do Zachodu nie mógł doznać spełnienia. Nie mógł, skoro podstawa myślowa sprowadzała się do demagogicznej utopii zmieszanej z rosyjską mistyką. Na tym miała być budowana nauka, technika, gospodarka. I to całkowicie od nowa, wbrew tysiącletnim doświadczeniom.

Takie zaburzenie umysłowe musiało się skończyć tak jak się skończyło, gdy już do cna się wyczerpały zasoby z dorobku Piotra Wielkiego. Dlatego ,,Europa Wschodnia'' nie jest nazwą cywilizacji zdolnej zdobywać nowe obszary, jak to czyniło niegdyś Bizancjum nim się wyczerpała jego moc kulturotwórcza.

Co zatem uczyni Rosja dzisiejsza - pluralistyczna, zmierzająca do wolnego rynku, szukająca współpracy z Zachodem? Te przymiotniki, skoro zasłużone, zdają się świadczyć o dokonaniu wyboru. Nic jednak nie jest jeszcze przesądzone. Cywilizacji zachodniej nie da się przyjąć tak, jak kiedyś naród przyjmował chrzest: na rozkaz księcia wszyscy dawali się zanurzyć w wodzie i odtąd byli już Chrześcijanami (jeśli nawet tylko z imienia, to żaden zarzut; bo gdzież kiedykolwiek byli ci prawdziwi?).

Cywilizacja to budowany wiekami system, którego jądrem jest sposób na połączenie zdolności do ewolucji ze stabilnością polityczną. Rosji sposób na stabilność był z gruntu odmienny. Czy uda się przyswoić nowy w ciągu jednego pokolenia? Czy będzie wola i możność? Może jednak uda się jakiś proces podobny do przyswajania zakupionej licencji? Ten, kto jest poddawany szkoleniu w licencjonowanej produkcji przechodzi w skrócie tę drogę myślową, którą w całości i samodzielnie odbywał autor danej technologii.

Z licencjami czasem się udaje. Ale czy ta analogia jest właściwa? Czy w przyswajaniu nowej cywilizacji nie ma do zgłębienia czegoś więcej, co musi się rozłożyć na pokolenia?

Nie było dotąd bowiem eksperymentu cywilizacyjnego na tak wielką skalę. Piotrowi Wielkiemu udała się adaptacja niejako na powierzchni, bez stworzenia nowego wnętrza. Dlatego położył jej kres tzw. Wielki Październik. Czy jednak z jego dzieła i z wielkich historycznych doświadczeń narodu rosyjskiego nie powstało już tworzywo, którego jeszcze nie było za Piotra Wielkiego?

Same pytania... Odpowiedzi nie znają nawet najmądrzejsi. Ale mądrze jest mieć pytania. Czynią one pytającego uważnym na tropy, które gdy się pojawią, prowadzą do odpowiedzi.


URL - http://www.pip.com.pl/kp-uw/

Do początku strony