calculemus Cafe Aleph: Światopogląd liberalny, 2012 Polemiki i Rozmówki


DYNAMIKA   CYWILIZACJI   I

Warsztatu pojęciowy
do rozważań o cywilizacji i kulturze

© Witold Marciszewski



§1. Uwagi wstępne


Język jest niezbędny nie tylko w porozumiewaniu się człowieka z człowiekiem, lecz także w poznawaniu świata. Wprawdzie zwierzęta poznają sporo zmysłami bez pomocy języka, ale daje im to rozeznanie tylko w najbliższym otoczeniu. Dla człowieka natomiast otoczeniem, które on ogarnia, jest cały wszechświat. I to w stopniu tak zdumiewającym, jak to, że wie on o istnieniu tysięcy miliardów gwiazd czy o czternastu miliardach lat, jakie upłynęły od powstania wszechświata. Czy byłoby to możliwe, gdyby nasz język nie rozwinął się tak dalece, że umiemy myśleć za jego pomocą o zerze i nieskończoności, mamy pojęcia czasu, przestrzeni i przyczyny, umiemy nazwać życie i własną świadomość?

Te sukcesy za sprawą języka nie przyszły same ani łatwo. Nasz gatunek od dziesiątków tysięcy lat wkłada kolosalną pracę w ukształtowanie warsztatu językowego, w szczególności systemu pojęć, jako środka poznania. Ta praca nigdy się nie kończy. Kiedy przystępujemy do nowego zagadnienia, mamy wprawdzie jakiś już wypracowany system narzędzi pojęciowych, lecz przyrządy trzeba nieraz doszlifować, czy uzupełnić oprzyrządowanie.

Taka własnie powstaje potrzeba, gdy mamy dociekać praw dynamiki tego systemu, który nazywamy cywilizacją lub kulturą. Ta dwoistość nazywania stanowi pierwszy problem, nad którym trzeba się zastanowić. Czy taka zamienność istotnie jest dopuszczalna? A jeśli tak, to czy powstała ona za sprawą językowego przypadku, czy może mamy jakiś głębszy powód, żeby tę samą rzeczywistość raz okreslać mianem cywilizacji, a innym razem - kultury?

Zajmiemy się tym w rozdziale II. Obecny rozdział przygotowuje do tego zadania, omawiając garść okresleń wypracowanych w logicznej teorii języka. Posłużą one do uporządkowania systemu pojęć dotyczącego wszechogarniającej nasze życie rzeczywistości zwanej cywilizacją lub kulturą. W szczególności, trzeba tu mieć na uwadze takie właściwości wyrażeń, jak zakres pojęcia, nieostrość zakresu, wieloznaczność i równoznaczność.



§2. Stosunki między zakresami pojęć i wieloznaczność

Co to jest wieloznaczność, wie praktycznie każde dziecko. Inaczej się zachowa, gdy laryngolog powie "pokaż język", a inaczej gdy nauczyciel poleci: "pokaż zeszyt z języka polskiego". Taki przypadek wieloznaczności nie rodzi nieporozumień, gdyż różne znaczenia tego samego dźwięku czy napisu odróżniamy wyraźnie dzięki kontekstowi.

Kłopot może powstać wtedy, gdy znaczenia, choć nie identyczne, są podobne, a kontekst nie zawsze potrafi je różnicować. Żeby zdać sprawę z możliwych różnic i podobieństw znaczeniowych, sięgamy do teorii logicznej dotyczącej stosunków między zakresami terminów.

Zakresem terminu nazywa się zbiór elementów do których termin ten się stosuje; czyli da się o nich orxekać zgodnie z prawdą. Np. zakresem zwrotu "liczba naturalna mniejsza od trzech" jest zbiór złożony z elementów {0, 1, 2} (naturalnymi nazywamy liczby całkowite nieujemne). Wyrażenie więc "liczba naturalna" stosuje się do zera, jedności itd.

Gdy badamy jakąkolwiek rzeczywistość, w tym społeczną, posługujemy się w jej opisie takimi oto pojęciami odnoszącymi się do stosunków zakresowych.

  • Identyczność czyli pokrywanie się zakresów dwóch terminów zachodzi wtedy, gdy ten sam zbiór jest zakresem jednego i drugiego terminu; np. ten sam zbiór jest zakresem zwrotów "liczba parzysta" i "liczba podzielna bez reszty przez dwa".

  • Zawieranie się zbioru X w Y: każdy element należący do X należy do Y, lecz nie odwrotnie. Np. zbiór stolic zawiera się w zbiorze miast, a mówiąc bardziej potocznie: każda stolica jest miastem.

  • Rozłączność zbiorów: żaden element należący X nie należy do Y. Np. żadna gwiazda nie jest planetą.

  • Przecinanie się (inaczej, krzyżowanie) zbiorów: pewne elementy są wspólne zbiorom X i Y, pewne należą do X lecz nie do Y, a pewne do Y lecz nie do X. Np. zbiór wielkich fizyków i zbiór Anglików (na przecięciu znajduje się min. Newton).

Wieloznaczność wyrażenia polega na tym, że ten sam dźwięk czy napis, np. napis "język", ma różne zakresy w różnych kontekstach. W tym przykładzie zakresy się wykluczają, bo język jako organ biologiczny nigdy nie jest językiem w sensie systemu komunikacji: słownik, gramatyka itd. Różnica jest więc tak wyraźna, że nie ma ryzyka nieporozumienia. Pojawia się ono wtedy, gdy zakresy są różne lecz nie rozłączne; wtedy kontekst nie zawsze pomaga w rozpoznaniu, które znaczenie mówiący ma na uwadze.

Wymownym na to przykładem jest słowo "człowiek". Ktoś mówi: "Gdy szłam ulicą, ukłonił mi się jakiś człowiek". W obiegowej polszczyźnie rozumie się, że ukłonił się mężczyzna. Ale zdanie to pozostanie prawdziwe także wtedy, gdyby ukłon wykonała kobieta. Ma to pełne uzasadnienie tak w biologicznej jak i w filozoficznej ("zwierzę rozumne") definicji człowieka. Nie można wykluczyć, że jakaś konsekwentna feministka to własnie rozumienie miałaby na uwadze, relacjonując ów epizod z ulicy. Mamy więc dwa zakresy słowa "człowiek": jeden z nich pokrywa się ze zbiorem dorosłych mężczyzna, drugi ze zbiorem zwierząt rozumnych; pierwszy z tych zbiorów zawiera się w drugim.

Tego rodzaju zjawisko językowe opisujemy powiedzeniem, że istnieje węższe oraz szersze pojęcie człowieka; węższym jest to którego zakres zawiera się w drugim. Zauwawszy to zjawisko, zrobimy z tego ważny użytek w rozważaniach nad dziedziną kultury.


§3. O zjawisku nieostrości zakresów i o tym, jak mu zaradzać

Językowi nauk społecznych daleko jest do precyzji osiąganej w matematyce, gdzie zawsze się wie z pełną dokładnością, jak mają się do siebie wzajem zakresy pojęć. W naukach społecznych też powinno się dążyć do wysokiej precyzji, ale jest ona osiągalna tylko do pewnego stopnia. Należy się starać osiągnąć taki stopień, jaki jest nieodzowny, żeby rozwiązać dane zagadnienie, co jednak nie musi oznaczać stanu idealnego. Taką realistyczną procedurę przyjmujemy w obecnych rozważaniach, korzystając do tego celu z ustaleń poczynionych wyżej w §1.1.

Żeby owocnie stosować tę procedurę, trzeba rozumieć powody, dla których język, którym mówimy o ludzkich umysłach i o społeczeństwach nie może być wzorowo ścisły. Jednym z powodów jest to, że pełna precyzja wymaga pomiaru. Dopiero wtedy, gdy mamy dane ilościowe o badanych zjawiskach da się z pełną dokładnością ustalać zachodzące między nimi zależności. Da się mierzyć dokładnie np. masy cial oraz odległości między nimi, i dzięki temu wiemy dokładnie, z jaka siłą słońce przyciąga ziemię. O przyciąganiu zaś emocjonalnym, będącym pewną relacją społeczną, jak pociąg fizyczny, miłość, przyjaźń, wiemy tyle, że przybiera różne stopnie, i że im wyzszy stopień np. przyjaźni, tym bardziej możemy liczyć na przyjacielskie wsparcie "w biedzie" (jak mówi przysłowie). Ale jak wysoki musi to być stopień przyjaźni, by go starczyło w jakiejś sytuacji ekstremalnej, wymagajacej najwyższych poświęceń, tego nie da się obliczyć (żeby odpowiedni wzór wprowadzić do podręcznika socjologii, jak mamy wzór na grawitację w podręczniku fizyki).

Trudność z określeniem ilościowym własności rzeczy czy zjawisk skutkuje tą cechą pojęć, którą logicy określają terminami nieostrość lub rozmytość. Polega ona na tym, że nie do końca wiemy, jakie obiekty należą do zakresu danego pojęcia, np. "stary". Stulatek na pewno jest stary, przedszkolak na pewno nie, a co powiedzieć o kimś, kto właśnie obchodzi swe pięćdziesiąte urodziny? Jeśli uznać, że jest on stary, to mamy kolejne pytanie: czy był nim rok wcześniej? Mamy tu pokaźny zbiór przypadków wątpliwych, kiedy nie wiadomo, czy dany obiekt nalezy do zakresu pojęcia, czy nie należy. Taki zbiór nazywamy brzegiem nieostrości.

Słowo "stary" należy do języka potocznego i z tego jezyka zapożycza je do swej terminologii psycholog, socjolog, demograf, ekonomista, prawnik itd. Ponieważ nauka nie może operować pojęciem tak nieostrym, poddaje je odpowiedniej obróbce znaczeniowej, która badź zniweluje brzeg nieostrosci, bądź go zredukuje na tyle, na ile jest konieczne dla rozwiązania interesujacego nas problemu. I tak, w przypadku nieostrego terminu "dorosły" prawnicy ustalają, że dorosłym jest się od ukończenia lat tylu a tylu, np. osiemnastu.

Gdy nie jest możliwe, lub nie jest w danym przypadku konieczne, tak dokładne określenie ilościowe, żeby bez reszty usunąć rozmytość, wtedy kontentujemy się zmniejszeniem brzegu nieostrości (w porównaniu z jezykiem potocznym) do wystarczających w danym przypadku rozmiarów. Dzieje sie to przez dołączenie pewnych warunków przynależności do zakresu danego terminu, które nie są zawarte w jego sensie potocznym. Mówimy np., że centrami kultury są wielkie miasta. Byłoby to pewne prawo naukowe dotycące kultury. Ale jak rozumieć "wielkie"?

Teoretyk kultury może zmniejszyć brzeg nieostrości podając pewien warunek wystarczający (choć nie konieczny) do tego, żeby jakieś miasto uznac za wielkie; nie siląc się na określenie w milionach ludności, powie tyle, że wystarczy być stolicą imperium, żeby zasłużyć na miano wielkiego miasta, czyli znaleźć się w zakresie tego pojęcie. Takiemu wyjaśnieniu daleko do pełnej definicji, nie redukuje więc ono brzegu nieostrości do zera, lecz zmniejsza go w pewnym kontekście na tyle, że możemy udowodnić pewne prawo historyczne (przytoczone wyżej). Umiemy bowiem przez wyliczenie, na podstawie wiedzy historycznej, określić ze znaczną dokładnością, co to jest imperium; to taki twór polityczny jak w starożytności Egipt, Persja czy Rzym, a w nowożytności Francja, Wielka Brytania, Austria Habsburgów, Rosja itd.

Dysponując takim elementarzem wiedzy o pewnych cechach języka, kłopotach które sie nieraz się z tych cech biorą, oraz o tym, jak kłopotom zaradzać, uzyskujemy tę cnotę umysłu, która się nazywa kulturą językową. A dokładniej: kulturą językowo-logiczną, bo wpływa ona korzystnie na poprawność rozumowań, ta zaś jest przemiotem renomowanej dyscypliny zwanej logiką. Z tym specjalnym rodzajem kultury mamy szansę na zrozumienie zjawiska kultury w jego całej ogólności.