Kurier Polityczny
|
O L I T Y K A
N
J
Z
D
G |
POLITYKA NIE JEST ZAJĘCIEM DLA GłUPCÓW,
choć wiele obserwacji zdaje się wskazywać, że tak jest, że działa tu
mechanizm selekcji negatywnej. Trzeba jednak zrobić dwie poprawki.
Po pierwsze, polityk jest człowiekiem szczególnie eksponowanym, a zarazem wymaga się odeń więcej niż od innych. Na tym tle ostrzej wychodzą niedostatki. To ważna poprawka. Jeszcze ważniejsza jest druga. Jeśli w ustroju demokratycznym polityk ma znaczną przewagę umysłową nad swym elektoratem, to nie znajdzie z nim wspólnego języka, nie wygra więc wyborów. To znaczy, nie zrobi kariery politycznej. A jeśli dotrze do władzy jakąś inna drogą, to nie znajdzie akceptacji u reszty tzw. elity władzy, zależnej od opcji wyborców. Prawem przeto uniwersalnym nie jest to, że politycy sa mało rozgarnięci, ale to, że swym rozgarnięciem nie mogą zbyt przywyższać średniej krajowej. Problem więc w tym, jaka jest średnia. Problem ten nasuwa się przy lekturze kilku niedawnych publikacji
(stąd jego pojawienie się w tej rubryce). Mówi się w nich o
,,kapitale intelektualnym'' Unii Wolności.
Chwalą one Unię za posiadanie takiego kapitału, ganiąc przy
tym za jego trwonienie i inne rzeczy. Nie warto się tu zastanawiać, ile
racji jest w pochwałach, ile w przyganach. To sprawa wewnętrzna Unii,
jej obrachunku z samą sobą. Ale sam termin kapitał umysłowy ma w
języku politycznym znaczenie istotnie - kapitalne. Zastanówmy się, jak go
należy rozumieć. A napierw, jak nie należy.
Posiadacz takiego kapitału, intelektualny magnat, to nie jest
ktoś przekonany, że już niczego od nikogo nie potrzebuje się uczyć A kim jest polityk obdarzony kapitałem w postaci wiedzy, inteligencji i talentów? Jest to
- ktoś, kto ma własną oryginalną wizję ludzkiego świata i z niej czerpie
programy i strategie polityczne Prawda, że nie jest łatwo znaleźć wśród polityków takiego umysłowego potentata. Jeszcze trudniej o sytuację, w której będzie ich wielu, do tego będą w jednej partii, a do tego jeszcze będą zgodnie współdziałać uznawszy przywództwo jednego spośród owej elity. To by była siła, wobec której nie byłoby mocnych. Ale choć trudno o to wszystko naraz, nie jest to wewnętrznie sprzeczne. A więc zdarzyć sie może i nie musi być wkładane między bajki. A czy zdarzyło się w pewnym kraju, który od siedmiu lat uczy się suwerennej polityki? To już zupełnie inne pytanie. |