Do spisu treści nr 3'96
"Skandaliczne było to, że Młodzi Demokraci spotkali się na wspólnym obozie
z młodymi postkomunistami."
Panu Andrzejowi Saji, który jest również Sekretarzem Prasowym Unii
Wolności, a więc zapewne dysponuje piórem szybkim i giętkim, będziemy
wdzięczni za wiadomość, iż nie poprzestał on na doniesieniu, że napsocili
także inni. Że, przeciwnie, cytat w dzienniku deformuje jego wypowiedź, a w
rzeczywistości była to inna riposta, godna młodego demokraty. Oto jak ją nam
podpowiada nasza wyobraźnia.
Wyjaśnij mi - powiada kol. Andrzej do kol.
Krzysztofa - czy spotkanie z młodym postkomunistą na imieninach u wspólnego
kuzyna byłoby też skandaliczne? Czy należałoby odmówić przyjścia na
wiadomość, że te imieniny będą tak zbrukane?
A gdyby - kontynuuje A. - młody postkomunista stał obok mnie w kościele i
nastałby we mszy moment uściśnięcia dłoni na znak pokoju, to czy powinien
bym cofnąć dłoń?
Jak zapewne kolega słyszał, istnieje rodzaj ludzi zwanych misjonarzami. Idą
oni do ludzi innej wiary, a nawet do łotrów i złoczyńców, żeby z nimi
rozmawiając i dzieląc ich życie, uczynić ich lepszymi. Myśmy z takim właśnie
zamiarem spotkali się na obozie z młodymi postkomunistami.
Czy kolega zna słowo "negocjacje",
"pertraktacje", "rokowania"?
Z reguły toczą się one między przeciwnikami.
Niestety, okolicznością nie do uniknięcia jest to, że trzeba siedzieć z nimi
przy jednym stole. A przedtem, trzeba rozpoznać chody myślowe
przeciwnika, czego też nie da się zrobić na odległość.
Nasz pobyt na obozie z tymi "młodymi postkomunistami" był poznawaniem
adwersarzy. Tych, z którym jako politycy będziemy się spotykać przy stole
rokowań, jeśli tylko naród powierzy im władzę.
Nie będziemy dalej zgadywać zachowań Krzysztofa K., bo nie one są dla nas
najważniejsze. Ważniejsze jest, co myśli Andrzej Saja jako postać
eksponowana w młodym nurcie Unii Wolności. Dlatego mamy jeszcze pytanie
wprost do niego:
Czy w naszym aktualnym słowniku politycznym
jest miejsce na termin "młody postkomunista"?
Próba jego zdefiniowania byłaby intrygującą zagadką logiczną. Skoro
młody, to znaczy że siedem lat temu był conajwyżej młodocianym, a więc nie
zdążył być komunistą w sensie współtwórcy PRLu. W jaki zatem sposób stał się
postkomunistą? To coś takiego, jak być czyimś eksmężem, nie bywszy przedtem
mężem. Próbujmy jednak dociekać dalej. Może młody człowiek staje się
postkomunistą przez fakt zadawania się z postkomunistami? To tak, jakby ktoś
stawał się byłym poganinem przez zadawanie się z byłymi poganami, którzy
obecnie, szczerze lub nieszczerze, odżegnują się od dawnej wiary.
W polityce bywają rzeczy groźne, a w szczególności zamęt myślowy. W
pokonywaniu tego mętu wielu z nas liczy na Unię Wolności. Tę obecną, a
jeszcze bardziej - tę przyszłą, którą będą tworzyć obecni młodzi demokraci.
P.S. 21.X.1996. Powyższa wiadomość już się znalazła w Serwisie UW prowadzonym w
Krakowie, umieszczona w dziale
Młodych Demokratów. Jak widać, w Galicji radzą sobie dobrze z
Internetem i potrafią szybko w nim reagować. A w Warszawie nie ma sposobu,
by personel biura krajowego mógł choćby przeczytać, co piszą o nim w
Krakowie czy w innych miejscach na świecie. A do pisania o sobie samych - to
już wydaje się być droga na lata świetlne. Tak więc, do błędów politycznych
obciążających Zygmunta III trzeba dopisać i ten, że przeniósł stolicę z
Galicji do Kongresówki.
Dziennik Rzeczpospolita z dnia 19-20 października 1996, s.2, w
tekście pt. "Zapatrzeni w starszych przywódców" relacjonuje rozmowy
zasłyszane na zjeździe stowarzyszenia Młodych Demokratów
otwartym w przeddzień w Krakowie. Pod adresem stowarzyszenia pada zarzut
jednego z obserwatorów - Krzysztofa Kwiatkowskiego, sekretarza MKAW "S":
Na to przedstawiciel Demokratów:
"Na obozie byli także młodzi ludzie z Ruchu STU, Unii Pracy,
Konfederacji Młodych."
Autorem odpowiedzi jest - wedle dziennika - Andrzej Saja, sekretarz
generalny Młodych Demokratów, który będzie kandydował na
przewodniczącego stowarzyszenia.
Nie wiemy, co odpowiedziałby na to K. z "S". Gdyby obstawał
przy unikaniu wszelkich kontaktów jako zanieczyszczeń, dałby tym dowód, że
należy do jakiejś innej cywilizacji niż europejska. Byłoby wtedy daremne
szukać wspólnego języka. Należałoby więc zacząć od innej strony.
Może i to nie przemówić do kolegi K., jeśli istotnie należy on
do innej cywilizacji. Wtedy zapewne Andrzej S. spróbowałby jeszcze tak.
Pan Andrzej Saja został wybrany na Przewodniczącego Stowarzyszenia Młodych
Demokratów. Gratulacje od "Kuriera"!