Do spisu treści nr 1'97


Kurier Polityczny
Styczeń 1997

Caeterum censeo
siła państwa zależy od siły nauki

Przysłowiowe caeterum censeo (a zresztą, uważam, że ...) wygłaszamy dla podkreślenia, że doniosłość głoszonego przez nas poglądu zasługuje na uporczywe powtarzanie. Zwrot ten pochodzi od Katona Starszego (234-139 przed Chr.), który był tak zażartym wrogiem Kartaginy, że każde przemówienie w senacie, niezależnie od tematu, kończył sentencją: ,,a zresztą uważam, że Kartagina musi być zburzona'' - caeterum censeo Carthaginem delendam esse. Z równą uporczywością będzie w Kurierze powtarzane, że siła państwa zależy od siły nauki. Dla amatorów łaciny można ten zwrot przełożyć, jak następuje: caeterum censeo vim rei publicae a vi scientiae dependere.


Nocne uczonych rozmowy
w płonącym Berlinie


Niechaj dramatyzm scenerii. w której miała miejsce ta rozmowa posłuży dla uwydatnienia rangi tematu. Było to w Berlinie, w noc 1-go marca 1943. Po huraganowym nalocie, który przerwał posiedzenie naukowe w Akademii Lotniczej, dwóm jego uczestnikom udało się sforsować zwały gruzu blokujące wyjście ze schronu i znaleźć się na Placu Poczdamskim, zamienionym w morze płomieni. Byli to Adolf Butenand, wybitny biolog, i Werner Heisenberg, wielka sława fizyki XX wieku. Z jego relacji, zawartej w autobiograficznej książce Der Teil und das Ganze (1973) zaczerpnięta jest ta opowieść.

Obaj uczeni mieszkali w dzielnicy willowej odległej od śródmieścia o dwie godziny drogi pieszo. Tyle im zajęło dotarcie do domów wobec kompletnego załamania się komunikacji miejskiej. Mieli więc dosyć czasu na rozmowę. O czym rozmawiali? Oddajmy głos Heisenbergowi.

Butenandt zadał mi pytanie:

Jakie Pańskim zdaniem są widoki na to, że po wojnie można jeszcze będzie uprawiać w Niemczech naukę? Tak wiele instytutów zostało zniszczonych, tylu zdolnych młodych naukowców poległo, a czekające nas powszechne ubóstwo stworzy dla większości problemy znacznie bardziej naglące niż uprawianie nauki. Z drugiej jednak strony, odbudowanie badań naukowych w Niemczech należy z pewnością do najważniejszych warunków odbudowy gospodarki i należytego włączenia się we wspólnotę europejską.
Odpowiedziałem:
Wierzę, że jak po pierwszej wojnie światowej tak i teraz nasi rodacy szybko zrozumieją, że bez sukcesu w badaniach naukowych nie będą już mogli uczestniczyć we współczesnym świecie. A co się tyczy fizyki atomowej, to może pojmą, że do katastrofy przyczyniło się lekceważenie przez reżim nazistowski badań podstawowych.
Optymizm Heisenberga potwierdził się bez reszty. Niemcy wykazali to zrozumienie dla roli nauki, którego się on spodziewał w tamtej nocnej rozmowie. Ale nie wystarczyłoby rozumienie, gdyby nie twarda determinacja w pokonywaniu piętrzących się przeszkód.
Jedną z nich był amerykański plan uczynienia z całych Niemiec kraju czysto rolniczego, bez przemysłu i bez nauki. Niemcy, przy cichym poparciu Brytyjczyków podejmowali brawurowe wysiłki, by do tego nie dopuścić. Jedna z akcji, zasługująca na zaliczenie do sensacji XX wieku, polegała na błyskawicznej tajnej ewakuacji ze strefy sowieckiej wiekowego Maxa Plancka, największy autorytet w niemieckiej nauce,
Chodziło o to, że tylko taki autorytet mógł zneutralizować opory Amerykanów przeciw przywróceniu czołowej instytucji nauki niemieckiej, noszącej niegdyś imię cesarza Wilhelma. Instytucję przywrócono pod imieniem właśnie Maxa Plancka, i tak zaczął się w roku 1945 nowy rozdział nauki niemieckiej.

Że uczeni nawet wśród pożarów rozprawiają o nauce, to zrozumiałe i nawet zwyczajne, gdziekolwiek by się rzecz nie działa. To jednak, że ich pierwsze słowa dotyczą związku nauki z polityką państwa, to już nie takie zwykłe. A jeśli się zdarza, to największą ma szansę zdarzyć się w Niemczech.

Jest to bowiem kraj, w którym dźwigano się z historycznych klęsk poprzez zwrócenie się ku budowaniu nauki. Tak z początkiem wieku XVIII dźwigały się Prusy, a także Saksonia, z ruin Wojny Trzydziestoletniej. Miał w tym decydujący udział uczony wszechczasów Gottfried Wilhelm Leibniz (1646-1716). w harmonijnym współdziałaniu z pruską parą krolewską.
Wiek potem leczono rany wojen napoleońskich w kolosalnej akcji budowania nauki i oświaty, kierowanej przez wielkiego uczonego Wilhelma von Humboldta (1767-1835) na polecenie rządu pruskiego.
A za następne sto lat już nie odbudowa z ruin, lecz plan kolejnego skoku ku potędze sprawiły, że powstała nowa, prowadzona z rozmachem, polityka naukowa. Jej zawdzięcza swe sukcesy niemiecka fizyka pierwszej połowy wieku. Jak bardzo w takim wiekowym budowaniu liczy się ciągłość tradycji, to widać w tej ostatniej historii.

Mianowicie, głównym autorem nowego etapu był teolog i historyk Adolf von Harnack (1851-1930), który przekonał do powziętego przez uczonych projektu sfery dworskie i samego cesarza Wilhelma. Dlaczego właśnie on? Oprócz talentów organizacyjnych i dyplomatycznych dysponował on ogromnym - by tak rzec - doświadczeniem historycznym. Jako autor dzieł o historii nauki w Prusach zrozumiał prawa powiązań nauki z polityką na wzorcach Leibniza i von Humboldta. Do nich więc nawiązano z początkiem kolejnego wieku.

Jakie są w tym względzie tradycje polskie? Gdy za sprawą Mickiewicza przyjął się w mowie polskiej ów zwrot ,,nocne rodaków rozmowy'', to całkiem inne związały się z nim treści. Wspominano nocami powstańcze zrywy i poległych towarzyszy. Może dlatego nie ma u nas podobnych jak Heisenberga wspomnień z tego czasu, gdy w płonącej powstańczej Warszawie rozmawiało się i marzyło o tym, co będziemy robić po wojnie.

Są jednak i w polskiej historii imponujace karty na ten sam temat. Karty, z których bije zrozumienie, że siła państwa zależy od siły nauki. Pierwszy dał tego wzór Kazimierz Wielki, sekundowali mu Jagiellonowie. Potem pojawia się ta świadomość w czasach Oświecenia, poczynając od inicjatyw Konarskiego; kontynuuje ją Królestwo Kongresowe m.in. przez działalność Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.
Szczególnie zaś entuzjastyczne jej formy znajdujemy w pisarstwie i działalności Adama Mickiewicza i jego wileńskich kolegów (o czym zdają się nie wiedzieć nasi poloniści, choć wymownie przypominali o tym, każdy na swój sposób, Stefan Bratkowski i Adam Hanuszkiewicz). Przecież carskie represje spotkały filomatów - co znaczy przyjaciół nauki - nie za spisek zbrojny, ale za uprawianie nauki ożywione myślą patriotyczną. Już bowiem od czasów Piotra Wielkiego rządy rosyjskie znały tę prawdę, że siła polityczna ma swe korzenie w sile nauki. Miała więc nauka rozkwitać w Petersburgu, a nie w Wilnie.

Jak widać, bogaty jest temat do opowieści w cyklu caterum censeo. A przecież na Polsce, Niemczech i Rosji świat sie nie kończy. Jakże bogate i ciekawe są doświadczenia amerykańskie, angielskie, francuskie... A jest też miejsce na refleksje na tenże temat lecz innej niż historyczna natury.

Tą zapowiedzią otwieramy obecny cykl, zapraszając do udziału w roli autora każdego, kto ma w tej sprawie wiadomości, poglądy i chęć dzielenia się nimi pro publico bono.


Do początku strony

Do spisu treści nr 1'97
URL - http://www.pip.com.pl/kp-uw/