Karel Čapek o cywilizacji jaszczurów 
fragment ze wstępu do książki "Inwazja jaszczurów" (1936). Zapytano mnie, jak doszło do tego, że napisałem "Inwazję Jaszczurów", i dlaczego wybrałem właśnie jaszczury na bohaterów swojej tzw. utopii powieściowej o zagładzie ludzkiej cywilizacji. Jeśli mam odpowiedzieć szczerze, muszę wyznać otwarcie, że z początku w ogóle żadnej utopii tworzyć nie zamierzałem. Nie lubuję się zbytnio w utopiach; zanim zacząłem pisać swoją "Inwazję", nosiłem się z myślą innej zupełnie powieści, wymyśliłem postać porządnego człowieka, trochę na wzór mego ojca-nieboszczyka, postać prowincjonalnego lekarza wśród jego pacjentów. Miała to być idylla lekarska, a jednocześnie kawałek patologii społecznej. Cieszyłem się z tego tematu, tygodniami i miesiącami układałem go sobie w myśli, ale wciąż jakoś nie maglem się do niego na dobre zabrać. Miałem pewne wątpliwości, czy ten doktor-poczciwina ma rzeczywiście coś do roboty w świecie tak pełnym zamętu, jakim świat ten był wtedy i jakim jest dotychczas. No tak, mógł przecież leczyć ludzi i łagodzić ich cierpienia, ale jakoś za mało obchodziły go choroby i dolegliwości naszego świata. Myślałem o dobrym lekarzu wtedy, gdy wszyscy dokoła mówili o kryzysie gospodarczym, o ekspansjach narodowych i przyszłej wojnie. Nie mogłem utożsamić się w pełni ze swoim doktorem, bowiem i ja - chociaż tego się oczywiście od pisarzy nie wymaga - byłem i jestem stale pełen trosk o los ludzkości. Nie mogę wprawdzie odwrócić groźby, która zawisła nad ludzką cywilizacją, ale nie mogę też jej nie dostrzegać i nie myśleć o niej prawie be przerwy. W tym czasie - było to w zeszłym roku na wiosnę, kiedy to sytuacja na świecie pod względem gospodarczym wyglądała paskudnie, a pod względem politycznym jeszcze gorzej - napisałem przy jakiejś okazji takie zdanie: "Nie wyobrażajcie sobie, że rozwój, dzięki któremu powstało nasze życie, był jedyny możliwością rozwoju na tej planecie." No i przepadło! To właśnie zdanie zawiniło, że napisałem 'Inwazję Jaszczurów' Bo przecież to prawda: nie możemy wykluczyć ewentualności, że w sprzyjających warunkach inny rodzaj życia, powiedzmy, inny gatunek istot żyjących aniżeli człowiek, mógł stać się motorem rozwoju kulturalnego. Człowiek, z całą swoją cywilizacją i kulturą, z całą swoją historią, rozwinął się z rodziny, ssaków; ale można by równie dobrze przyjąć, że podobna energia ewolucji mogła uskrzydlić rozwój innego gatunku istot żywych. Nie jest wykluczone, że w pewnych warunkach pszczoły czy mrówki mogły osiągnąć tak wysoki stopień rozwoju inteligencji, że ich zdolność stworzenia cywilizacji nie byłaby mniejsza niż nasza. Nie jest to wykluczone także w odniesieniu do innych stworzeń. W sprzyjających warunkach biologicznych mogłaby powstać jakaś cywilizacja nie niższa od naszej także w głębinach wód. To była pierwsza myśl. A druga: Gdyby inny gatunek istot żyjących aniżeli człowiek osiągnął ten stopień rozwoju, który nazywamy cywilizacją, to jak myślicie - czy popełniałby takie same głupstwa jak ludzie? Czy prowadziłby takie same wojny, przeżywał takie same kataklizmy dziejowe? Jak patrzylibyśmy na przykład na imperializm jaszczurów, na nacjonalizm termitów, na ekspansję gospodarczą mew albo śledzi? Co powiedzielibyśmy, gdyby nie człowiek, ale inny rodzaj istot głosił, że ze względu na swoje wykształcenie i liczebność tylko on ma prawo do zajęcia całego globu ziemskiego i panowania nad wszelkim życiem? Ta właśnie konfrontacja z dziejami ludzkości oraz z historią najbardziej aktualną sprawiła, że sięgnąłem po pióro, by pisać "Inwazję Jaszczurów". Krytyka określiła ją jako powieść utopijną. Bronię się przeciw temu słowu. To nie utopia - to dzień dzisiejszy. To nie jakaś spekulacja na temat tego, co będzie, ale odzwierciedlenie tego, co jest i wśród czego żyjemy. Nie chodziło tu o fantazję; tej gotów jestem dać dodatkowo i bezpłatnie, ile kto zechce, ale chodziło mi tu o rzeczywistość. Nic na to nie poradzę, ale literatura, która nie troszczy się o rzeczywistość ani o to, co się naprawdę dzieje ze światem, która nie chce reagować na to z siłą, jaka dana jest słowu i myśli, tak literatura - to nie moja specjalność. I to wszystko. Pisałem swoje "Jaszczury", ponieważ myślałem o ludziach, wybrałem właśnie jaszczury nie dlatego, żebym miał mniejszy czy większy sentyment do nich niż do innych stworzeń boskich, ale dlatego, że kiedyś rzeczywiście mylnie wzięto odcisk ogromnej salamandry z okresu trzeciorzędu za skamienielinę naszego ludzkiego przodka; więc spośród wszystkich zwierząt płazy mają szczególne historyczne prawo wstąpić na scenę jako obraz nas samych. Ale choćby był to tylko pretekst, by mówić o sprawach ludzkich, autor musiał wczuć się jakoś w istotę swoich płazów; było to doświadczenie trochę przejmujące dreszczem, ale koniec końców równie frapujące i równie straszne jak wczuwanie się w istotę ludzką.