Dmitrij Furman: WĘZEŁ CZECZEŃSKI O skomplikowanej historii stosunków rosyjsko-czeczeńskich pisze rosyjski historyk Dmitrij Furman. Późnosowieckie i wczesne postsowieckie przemiany w Czeczenii wykazują wiele analogii z przemianami we wszystkich republikach byłego ZSRR, łącznie z Rosją. Tak jak wszędzie, ruch protestu rozpoczął się od "nieśmiałych" haseł ekologicznych i walki o przywrócenie prawdy historycznej (walki z "winogradowszczyzną" - od nazwiska rosyjskiego profesora, który uczył studentów w Groznym, że Czeczenia dobrowolnie weszła w skład Rosji). R1. Później - znów jak wszędzie - następuje stopniowe upolitycznienie owego ruchu. R2. Wzorem państw bałtyckich powstaje Front Narodowy, następnie bardziej radykalna Wajnachska Partia Demokratyczna oraz inne organizacje niekomunistyczne i antykomunistyczne, w których aktywnie działa miejscowa młoda inteligencja. Częściowo dołączają do niej, częściowo dystansują się przedstawiciele inteligencji "statusowej" - bardziej umiarkowani, bo też mający dużo więcej do stracenia. Młodych jednak kokietuje nowa władza w osobie pierwszego Czeczena na czele lokalnej partii komunistycznej - Doku Zawgajewa. Ten wykorzystuje środowiska inteligenckie do walki z Moskwą o podział władzy, sądząc, że zawsze będzie miał nad nimi kontrolę. R3. Nawet przejęcie władzy przez gen. Dżochara Dudajewa, przywódcę czeczeńskiego ruchu narodowo-wyzwoleńczego, choć miało charakter rewolucyjny, też mieściło się w ogólnym schemacie przejścia od epoki późnosowieckiej do postsowieckiej. We wrześniu 1991 r. czeczeńska Rada Najwyższa zostaje rozpędzona, władzę przejmują siły niekonstytucyjne, które następnie organizują wybory prezydenckie i parlamentarne. Lecz przecież Borys Jelcyn - podobnie jak Dudajew - też był liderem ruchu antykomunistycznego, też nie wywodził się z szeregów zrewoltowanej inteligencji, lecz z sowieckiej elity (tu generał, tam - sekretarz obkomu), i też doszedł do władzy drogą "rewolucyjną", a w każdym razie niezbyt konstytucyjną. R4. Analogii jest więcej. Problemy, z jakimi zetknął się Dudajew w maleńkiej Czeczenii, były identyczne jak te, przed jakimi stanął Jelcyn w Rosji (a wcześniej Gorbaczow w całym ZSRR). Zasadnicze pytanie brzmiało: jak rządzić w sytuacji, gdy rozpadł się system totalitarny, a nie ukształtował nowy, demokratyczny? Jak rządzić społeczeństwem nieumiejącym żyć w warunkach demokracji i staczającym się w stronę kryminalnej anarchii? R5. Dudajew i Jelcyn odpowiadają na to pytanie podobnie - wzmacniają władzę prezydencką, czyniąc ją coraz bardziej autorytarną (co nie znaczy: bardziej skuteczną), rozpędzają parlamenty, wykorzystują do wzmocnienia swojej pozycji prywatyzację i inne instrumenty ekonomiczne państwa, co pozwala im wzbogacać i przekupywać kogo trzeba. Nawet ewolucja ideologiczna w Czeczenii i Rosji przebiega podobnie - od "zapatrzenia na Zachód" i "demokratycznych ideałów" po zwrot ku nacjonalistycznej przeszłości. Jelcyn w latach 1993-94 aktywnie wykorzystuje symbolikę carską i sam wchodzi w rolę "cara" - stale mówi o wielkości i jedności Rosji. Dudajew w tym czasie odwołuje się do tradycji teipów (klanów rodowych), do postaci Szamila [XIX-wiecznego przywódcy czeczeńskiego - red.], i wreszcie do islamu - którego, jako zwykły sowiecki generał, w ogóle nie zna. R6. Te właśnie analogie prowadzą obu polityków do zwarcia. Jelcyn ma coraz większą ochotę, by na jakimś słabym rywalu zademonstrować potęgę "odrodzonej Rosji". Dudajew zaś, wcielając się w rolę Szamila czy szejka Mansura, nabiera przekonania o nieuchronności wojny z Rosją. Kroczy wszak śladami największych bohaterów czeczeńskiej historii. R7. Pierwsza wojna czeczeńska (grudzień 1994 - maj 1995) wywołuje skojarzenia raczej nie postsowieckie. Już bardziej przypomina walkę maleńkich miast-państw starożytnej Grecji z imperium perskim. Zwycięstwo Czeczenów nad zdemoralizowaną i bezsilną armią rosyjską, późniejsze pogrążenie się Czeczenii w anarchii, próby opanowania chaosu poprzez wprowadzenie szarijatu i przerzucanie lokalnych konfliktów na zewnątrz ("gazawat", czyli wojna przeciw niewiernym w Dagestanie) - wszystko to wskazuje, że choć podobieństwo dróg rozwoju Rosji i Czeczenii jest bezsporne, to jednak jest bardzo powierzchowne. Analogie wynikają z ogólnych zasad rozpadu systemu sowieckiego. Lecz system ów został zainstalowany w bardzo różniących się od siebie narodach. Akurat w Czeczenii instalacja ta okazała się wyjątkowo słaba i nietrwała. Upadek ZSRR wyzwolił wcześniej dławione, poddane przymusowej unifikacji kultury, z których każda ma własną dynamikę, własne normy i zasady. R8. Wolność, męstwo, honor Oczywiście, wojny rosyjsko-czeczeńskiej nie można traktować jako nieuchronnej konieczności historycznej. W latach 1991-96 wiele razy można było inaczej pokierować biegiem wydarzeń. Ogromną rolę odegrały czynniki czysto subiektywne i przypadkowe. Choćby to, że przewodniczącym rosyjskiej Rady Najwyższej został Czeczen Rusłan Chasbułatow. Dla tego niezwykle ambitnego polityka oderwanie się Czeczenii oznaczało koniec kariery politycznej, zaś wzmocnienie władzy Zawgajewa czy Dudajewa przekreślało szanse na przekształcenie tego kraju w swoją bazę. Na rozwój wypadków wpłynęły także cechy osobowości Jelcyna i Dudajewa, rozliczne intrygi kremlowskie i wiele innych, równie przypadkowych czynników. Najważniejszy wszelako czynnik to specyfika tradycyjnej organizacji społecznej i systemu wartości Czeczenów. W odróżnieniu od innych narodów północnokaukaskich, mających niekiedy bardzo skomplikowaną hierarchię społeczną (np. Kabardyjczyków), Czeczeni byli społeczeństwem w znacznym stopniu egalitarnym. Przed wiekami zrzucili władzę książąt - swoich, kabardyńskich i kumyckich - ale daty i okoliczności tych epizodów są praktycznie nieznane. Wiemy o nich tylko z przekazów folklorystycznych i skąpych wzmianek w źródłach rosyjskich. W każdym razie pod koniec XVIII w. w społeczeństwie czeczeńskim dominują wolne wspólnoty - chłopi i wojownicy tworzący teipy oraz grupy teipów - tukchumy. Czeczeni nie lubią, gdy teipy nazywa się rodami, gdyż świadczy to jakoby o zacofaniu ich narodu, niemniej jednak pod słowem "teipy" rozumie się wspólnoty ludzi wywodzących się od wspólnego przodka. Wraz z rozprzestrzenianiem się islamu pojawił się drugi podział - na wirdy. Chodzi tu o wspólnoty religijne związane z dwiema szkołami (tarikatami) sufickimi - naqsbandija i qadirija [sufizm - ascetyczno-kontemplacyjny nurt w islamie, rozwijający się od VII w., dzielił się na wiele szkół wyrosłych wokół świętych mistyków - red.]. Do wirdów należą niemal wszyscy Czeczeni. Teipy w jakiejś mierze dogadywały się na forum zwoływanego od czasu do czasu Mehk-Kheł - "parlamentu" skupiającego najstarszych przedstawicieli rodów - najczęściej jednak rywalizowały ze sobą lub były sobie wrogie. Stosunki w społeczeństwie regulowało tradycyjne, niepisane prawo, w którym ważną rolę odgrywała zasada (powinność i instynkt) krwawej zemsty rodowej. Każde zabójstwo Czeczena, a także każde znieważenie go czy skrzywdzenie było sprawą śmiertelnie poważną i niebezpieczną. R9. Takie społeczeństwo kultywuje i przedkłada ponad wszystko z jednej strony takie wartości jak wolność i równość, a także niechęć do podporządkowywania się jakiejkolwiek władzy narzuconej i przymusowej, z drugiej zaś - wysoko ceni współzawodnictwo (w obrębie swojego świata, środowiska społecznego) i poczucie honoru. R10. Właśnie dlatego, że w społeczności czeczeńskiej praktycznie nie wykształcił się status obywatela (w zachodnim tego słowa znaczeniu), toczy się w niej ostra walka o miejsce w nieformalnej hierarchii. R11. Wyznacznikiem tego miejsca jest prestiż społeczny. Każdy stara się "nie upaść twarzą w błoto", przewyższyć innych swym męstwem i siłą ("dżygictwem"), a także etykietą (do dziś "sztuka właściwego zachowania się" uważana jest za jedną z najważniejszych zalet), mądrością, gościnnością i naturalnie - zdolnością do pomszczenia krzywd wyrządzonych jemu samemu lub jego rodowi. Każdy teip rywalizuje z innymi i wymyśla dla nich nieprawdopodobne lub pogardliwe charakterystyki. Takie społeczeństwo jest w znacznym stopniu introwertyczne, "zamknięte". Opinia swoich znaczy tu bardzo wiele, poglądy innych - np. Rosjan - bardzo mało. Nie pomścić krzywdy według prawa krwi i pokazać, że "nie jest się mężczyzną" - to rzecz dużo straszniejsza, niż zostać uznanym przez władze rosyjskie za mordercę i trafić na katorgę. R12. Społeczeństwo czeczeńskie sprawia wrażenie krańcowo rozbitego, targanego walkami wewnętrznymi - i w dużym stopniu takie właśnie jest. Gdy jednak pojawia się zagrożenie z zewnątrz, spory wewnętrzne z łatwością mogą się przekształcić w rywalizację, kto okaże więcej męstwa w walce z najeźdźcą. Pozornie rozdarte społeczeństwo okazuje wówczas niesłychaną spoistość i siłę. Nawiasem mówiąc, Federalna Służba Bezpieczeństwa i inne ośrodki analityczne zgodnie z prawdą informowały Jelcyna, że wśród Czeczenów istnieją podziały i rozdźwięki, że mieszkańcy tego kraju nie chcą słuchać Dudajewa, że nie jest on w stanie uporać się z opozycją czy nawet kogokolwiek aresztować. Te właśnie oceny - całkowicie trafne - wepchnęły Jelcyna w pułapkę wojny. R13. Takie społeczeństwo jest oczywiście w znacznym stopniu "samowystarczalne". W warunkach pokoju Czeczeni długo jeszcze żyliby w swoich teipach. Zmiany nastąpiły w obliczu straszliwego zagrożenia z zewnątrz. Najazdy Rosjan w XVIII i XIX w. zbiegły się w czasie z pojawieniem się w Czeczenii ideologii wojującego islamu, głoszącej wojnę przeciw niewiernym i podporządkowanie się władzy imamów. Jednakże nawet Szamil miał kłopoty z Czeczenami; ich umiłowanie wolności wywoływało bowiem sprzeciw wobec prób narzucenia dyscypliny religijno-państwowej. R14. Walka bez końca Czeczeńska struktura społeczna i system wartości sprawiają, że polityczny rozwój tego kraju przebiega inaczej niż rozwój pozostałych republik ZSRR. W tym właśnie miejscu przestaje obowiązywać postsowiecki schemat zmian ustrojowych. To jednak nie jedyny powód, dla którego Czeczenia kroczy własną drogą. Istnieje też drugi powód, równie istotny - specyfika historycznych stosunków z Rosją. To właśnie tradycyjna struktura społeczna i system wartości sprawiły, że podbój i podporządkowanie Czeczenii okazały się zadaniem krańcowo trudnym, wymagającym kolosalnego wysiłku całego imperium rosyjskiego. W przeciwieństwie do innych narodów kaukaskich w Czeczenii nie było wierchuszki społecznej, którą można było przeciągnąć na swoją stronę, kusząc utrwaleniem jej władzy lokalnej czy oferując jakieś stanowiska w hierarchii państwa carów. Nie było też rozwiniętej kultury, z którą dałoby się przynajmniej dogadać w jakiejkolwiek sprawie. Jeden z paradoksów czeczeńskiej historii polega na tym, że właśnie za czasów Szamila - a więc w trakcie walk z Rosją - powstała, choć bardzo słaba, "góra" społeczna, na której później próbowali się oprzeć rosyjscy kolonizatorzy. Kolonizatorów owych, usiłujących "uspokoić" Czeczenów, ogarnia jednak poczucie bezsilności i złości, dlatego ich walka z przeciwnikiem charakteryzuje się szczególnym okrucieństwem. Jeśli za daty graniczne przyjąć wybuch powstania szejka Mansura (1785 r.) i kapitulację Szamila (1859 r.), podbój mikroskopijnej Czeczenii zajął Rosji 75 lat. Obie strony kosztował setki tysięcy zabitych. Jednakże i po upadku państwa Szamila wybuchają powstania i trwają pacyfikacje. Czeczeni konsekwentnie odrzucają biurokratyczne porządki samodzierżawia. W czasie wojny domowej w Rosji (1918--20) próbują wraz z innymi narodami utworzyć państwo północnokaukaskie. Z powodzeniem walczą z Denikinem, sprzyjając bolszewikom. Bolszewicy gotowi są obiecać Czeczenom złote góry, nawet rządy oparte na prawie szarijatu (podobnie Jelcyn wzywał republiki autonomiczne, by "brały tyle niepodległości, ile udźwigną"). I, jak większość narodów imperium, Czeczeni wpadli w pułapkę. Władza sowiecka przejmuje od carskiej pałeczkę w sztafecie dążeń do podporządkowania tego narodu rosyjskiej biurokracji. Znów więc ciągnie się seria powstań i akcji represyjnych, których kulminację stanowi deportacja Czeczenów do Kazachstanu w 1944 r. Deportacje nie są wymysłem Stalina; to bardzo stara rosyjska idea kolonialna, która jednak stała się technicznie możliwa dopiero w czasach totalitaryzmu. Mieszkańców górskiej wioski Chajbach, których transport do Kazachstanu był zbyt kłopotliwy, spędzono do stodoły i spalono żywcem. W trakcie wywózki i na zsyłce w Kazachstanie ginie około jednej trzeciej Czeczenów. Dopiero [I sekretarz KC KPZR] Nikita Chruszczow w 1957 r. pozwoli Czeczenom i Inguszom wrócić do ojczyzny, reaktywując Republikę Czeczeno-Inguską. Jednakże do końca epoki sowieckiej będą Czeczeni narodem "podejrzanym" i "niepewnym" - to naturalne: nie możesz ufać komuś, komu wyrządziłeś krzywdę. R15. Podejrzanym nie tylko dla władzy. Pamięć o długotrwałym oporze wobec rosyjskiego kolonializmu oraz oskarżenia stalinowskiej propagandy, iż Czeczeni "pomagali Hitlerowi", sprawiły, że w oczach przeciętnego Rosjanina Czeczen jest kimś strasznym i złowieszczym. Każdy uczeń w Rosji znał wiersz Michaiła Lermontowa o "złym Czeczenie, który wypełza na brzeg". Niedawna wojna i ekspansja czeczeńskiego świata przestępczego utrwaliły i wzmocniły te stereotypy. Jak wynika z badań różnych ośrodków socjologicznych, Czeczeni zajmują ostatnie miejsce w rankingu sympatii Rosjan wobec innych nacji. Jaki natomiast jest stosunek Czeczenów do Rosjan? By to zrozumieć, Rosjanin musi się zdobyć na pewien eksperyment umysłowy. Wyobraźmy sobie, że Rosjan po serii krwawych, niemal stuletnich wojen podbili Chińczycy. W wyniku tych wojen liczba Rosjan zmalała o połowę, wielu uciekło do innych krajów prawosławnych. Wśród Chińczyków wciąż żywa jest koncepcja, by wysiedlić ten wiecznie buntujący się naród, opornie przyswajający sobie cywilizację chińską, np. na pustynię Gobi. Wielki poeta chiński napisał: "Zły Rosjanin wypełza na brzeg" - mając na myśli brzeg Wołgi, systematycznie zasiedlany przez chińskich kolonistów. Gdy w Chinach wybuchła rewolucja komunistyczna i proklamowano równe prawa dla wszystkich narodów zamieszkujących to państwo, Rosjanie powitali ją z radością i nawet pomagali komunistom walczyć z chińskimi białymi. W rezultacie to właśnie komuniści zrealizowali marzenia urzędników cesarza - wysiedlili Rosjan na Gobi. Niektórych palili żywcem. Po jakimś czasie Rosjanom, którzy przeżyli, pozwolono wrócić do ojczyzny, a nawet utworzono dla nich autonomiczną republikę rosyjsko-ukraińską. Ale Chińczycy nadal im nie ufali. Na czele republiki stali Chińczycy, w sytuacjach oficjalnych Rosjanom pozwalano mówić tylko po chińsku (żeby Chińczycy mogli ich zrozumieć), na głównym placu w Moskwie stał pomnik wielkiego chińskiego zdobywcy Rosji, a karierę mógł zrobić tylko Rosjanin ożeniony z Chinką, o którym Chińczycy mówili: "On już jest całkiem jak Chińczyk". Nie trzeba tłumaczyć, że w takiej sytuacji największym marzeniem wszystkich Rosjan byłoby uwolnienie się od Chińczyków. Nie oznaczałoby to nienawiści do wszystkich Chińczyków - na przestrzeni wielu lat wspólnego życia Rosjanie zaprzyjaźnili się z wieloma Chińczykami, a nawet nauczyli się dostrzegać w nich ludzi, nie tylko panów i zdobywców. Nie żywili też niechęci do chińskiej kultury i języka, który przez lata stał się ich drugim językiem ojczystym. Wciąż jednak ze wszystkich sił dążyli, by przy pierwszej okazji oderwać się od Chin - jakichkolwiek Chin, imperatorskich, komunistycznych czy liberalno-demokratycznych - i wybić się na niepodległość. Mieli bowiem dość powodów, by obawiać się przyszłych nieprzewidywalnych zwrotów w chińskiej polityce. R16. Myślę, że taki eksperyment pozwoli Rosjaninowi zrozumieć, dlaczego Czeczeni nie chcą spokojnie żyć w Federacji Rosyjskiej. Ich dążenia do wolności są całkiem naturalne, racjonalne i normalne. Trzeba też rozumieć, że nie będą trzeźwo kalkulować, co im się bardziej opłaca. Deportacja z 1944 r. w świadomości czeczeńskiej jest bowiem tym samym, czym Holocaust dla Żydów, a dla Ormian - turecka rzeź z 1915 r. To straszliwy uraz psychiczny. Pamięć o nim i lęk przed możliwością powtórzenia się tragedii prześladują każdego Czeczena. R17. Wydarzenia z lat 1991-94 jeszcze bardziej wzmocniły ten uraz. Ja sam absolutnie nie wierzę, by rząd Jelcyna myślał o nowej deportacji i już szykował ciężarówki. Jednak Czeczeni w to wierzą - tak samo, jak liczni Żydzi w latach 1990-91 wierzyli, że agitacja Stowarzyszenia Pamiat' doprowadzi do nowych pogromów, a Ormianie - że pogrom w Sumgaicie [dokonany przez Azerów w marcu 1988 r. - red.] to początek nowego tureckiego planu zmierzającego do likwidacji wszystkich Ormian. Dlatego Czeczeni walczyli nie tylko o wolność. Walczyli o życie, o istnienie swojego narodu. Walczyli nie tylko z realnym zagrożeniem, lecz także z mitycznym. Należy jednak mieć na względzie, że od 1991 r. w Czeczenii dominowali przedstawiciele bynajmniej nie najbardziej racjonalnie i trzeźwo myślących warstw społecznych. Tu przechodzimy do trzeciego czynnika sprzyjającego wybuchowi wojny rosyjsko-czeczeńskiej - do osobliwości struktury tamtejszego społeczeństwa w czasach ZSRR. Potęga i pułapka tradycji Gdyby Czeczeni byli innym narodem, z ukształtowanym poczuciem obowiązku wobec państwa, gdyby mieli rozwinięte wyższe warstwy społeczne i dopiero potem zostali podbici przez Rosję - łatwiej byłoby ich "wpisać" w system państwa rosyjskiego. Nie musieliby tyle cierpieć i nie rwaliby się tak do wolności. Ale właśnie dlatego, że w społeczeństwie tym zachowały się wartości tradycyjne, niepozwalające mu wpisać się w totalitarny system biurokratyczny, na Czeczenię spadły szczególnie ostre represje, których kulminacją było wysiedlenie. Paradoksalnie jednak represje sprzyjały zachowaniu dawnych wartości i tradycyjnej struktury społecznej, jako że spadły przede wszystkim na przedstawicieli warstw najbardziej "zmodernizowanych" - na inteligencję i aparat partyjny. Ponadto w straszliwych warunkach deportacji tradycyjne wartości ulegały zakonserwowaniu. Żeby jakoś wytrzymać i przeżyć, ludzie szukali oparcia w archaicznych strukturach teipów i w solidarności wirdów. Psychicznie "zamykali się" i jednoczyli, czyniąc swój świat niedostępnym dla sowieckiego naczalstwa. R18. Ta sama logika działała także po powrocie z wysiedlenia. Represje w dalszym ciągu cementowały świat wartości tradycyjnych. Przykładowo, w Czeczenii - w przeciwieństwie do innych republik północnokaukaskich - nie pozwalano otworzyć ani jednego meczetu. Lecz właśnie to sprawiło, że nie powstała warstwa lojalnego i całkowicie kontrolowanego przez KGB duchowieństwa muzułmańskiego. Umacniały się za to nieoficjalne i niezależne od władz sufickie wirdy. Nie tępiono już systematycznie elit, jak w epoce Stalina, lecz z powodu podejrzliwości władz wobec Czeczenów w kraju tym nie mogła powstać wystarczająco liczna, trwała i zakorzeniona warstwa inteligencji i aparatu biurokratycznego. Czeczeni mieli utrudniony dostęp do kariery, ograniczenia dotyczyły nawet mieszkańców stolicy - Groznego, a partyjną wierchuszkę stanowili Rosjanie. Urbanizacja kraju przebiegała powoli pomimo olbrzymiego przyrostu naturalnego. W rezultacie młodzież wiejska, nie mogąc urządzić się ani na wsi, ani w mieście, szukała pracy w szarej strefie - najczęściej wybierała "szabaszilę", wędrowne czeczeńskie ekipy budowlane pracujące na terenie całej Rosji. Dlatego nie powinno dziwić, że w okresie późnosowieckim nikła warstwa inteligencko-biurokratyczna nie była w stanie poprowadzić ruchu narodowego w "cywilizowanym" kierunku, jak to się działo w innych republikach. Warstwa ta została zmieciona w czasie rewolucji 1991 r., później zaś wojna wyniosła na wyżyny i przekształciła w elitę narodu ludzi z marginesu i nizin społecznych. To właśnie ci ludzie, ze swą bardzo tradycjonalistyczną psychiką, z lekkim podejściem do śmierci - cudzej i własnej - stanęli na czele ruchu oporu i rozbili armię rosyjską. Czegoś takiego nigdy, rzecz jasna, nie dokonaliby profesorowie i partyjni urzędnicy. R19. Niepiśmienni przeciw piramidzie Polityka Jelcyna wobec Czeczenii - jak zresztą wobec wszystkiego i wszystkich - charakteryzowała się absolutną niekonsekwencją i rozdźwiękiem między tendencjami liberalno-demokratycznymi (przyznanie temu krajowi niepodległości) a wielkorosyjskimi (nowy podbój). W 1994 r. chwilowo zwyciężyły tendencje wielkomocarstwowe. Najazd na Czeczenię zakończył się jednak dla Rosji katastrofą tak wielką, że dziś wolimy o niej nie pamiętać. A przecież ocena rozmiarów klęski jest dość łatwa. Wystarczy przypomnieć podstawowe i powszechnie znane fakty. Pod względem ludności Rosja jest 140-150 razy większa od Czeczenii, pod względem terytorium i zasobów - jeszcze większa. Rosja jest krajem, który od kilkudziesięciu lat zajmował się głównie przygotowaniami do wojny, wydającym na zbrojenia kwoty niewyobrażalne i mającym więcej czołgów niż USA i Europa razem wzięte - walczących Czeczenów było zaś mniej więcej tylu, ilu jest w Rosji generałów. Czeczeni nie prowadzili partyzantki w górach, obliczonej na wyczerpanie przeciwnika, lecz potrafili bronić wiosek na równinach i ostatecznie zdołali odbić Grozny. Pamiętajmy też, że jak w każdym kraju, w którym rewolucja odsunęła od władzy stare elity, w Czeczenii nie brakowało ludzi gotowych - z pobudek materialnych czy ideowych - pójść na współpracę z "interwentami", by obalić nienawistny reżim rewolucyjny. Opór i zwycięstwo Czeczenów to swoisty cud, który dokonał się z tych samych powodów, jakie doprowadziły do wojny. Powtórzmy zatem: gdyby Czeczeni mieli inny system wartości i inną pamięć historyczną, gdyby zamiast prawie niepiśmiennych dowódców polowych z często kryminalną lub półkryminalną przeszłością na czele ich wojsk stali "normalni" sowieccy działacze partyjni, którzy przeszli na pozycje nacjonalistyczne, gdyby naród ów był odrobinę bardziej racjonalny i "współczesny", nigdy nie stawiłby takiego oporu, a w każdym razie nie odniósłby zwycięstwa. Taka wojna i takie zwycięstwo wymagają bezwzględnej nienawiści do wroga i równie stanowczego "nieliczenia się z realiami". R20. W czeczeńskim oporze połączyły się dwie siły - siła narodu, który przeżył ludobójstwo i postanowił, że nigdy więcej nie dopuści do czegoś podobnego (to samo uczucie pozwoliło małemu państwu Izrael pokonać dużo liczniejsze wojska arabskie) oraz siła rewolucyjnej armii ludowej przypominającej francuską armię rewolucyjną - gromiła ona wojska całej Europy - czy armię bolszewików walczącą z elitą carskiego korpusu oficerskiego popieranego przez prawie cały świat. To wszelako nie wyczerpuje sprawy. Wiemy już, dlaczego Czeczeni walczyli tak dobrze. Ale dlaczego tak źle biła się armia rosyjska? Przede wszystkim potęga armii sowieckiej i jej następczyni, armii rosyjskiej, słabo sprawdza się na wojnach w rodzaju rosyjsko-czeczeńskiej i w ogóle na wszystkich prawdziwych wojnach. Wszak była to potęga "eschatologiczna", stworzona, by prowadzić wojnę z całym światem (która na szczęście nigdy nie wybuchła). W pewnym sensie armia rosyjska przypomina piramidę egipską - to prawdziwy cud stworzony niewiarygodnym wysiłkiem całego narodu i państwa, lecz niemający żadnego praktycznego zastosowania. Powołana, by uczynić ZSRR niezwyciężonym, armia ta stała się jedną z podstawowych przyczyn upadku tego państwa - jej istnienie pochłaniało wszystkie siły żywotne społeczeństwa, podobnie jak budowa piramid wyczerpała siły starożytnego Egiptu. Gdy wreszcie doszło do prawdziwej wojny, okazało się, że to "eschatologiczne" wojsko nie umie działać na polu bitwy, a jego śmiercionośna broń - te wszystkie bomby atomowe i wodorowe - na nic się nie przyda. R21. Druga ważna przyczyna obejmuje procesy społeczne i kulturowe, które zachodzą w Rosji tak samo jak w całym rozwiniętym lub choćby "względnie rozwiniętym" świecie. Sprawiają one, że Rosjanie nie życzą sobie wojen, które wymagałyby poświęcenia wszystkich sił i wielkich strat w ludziach. Niewielki przyrost naturalny powoduje, że życie ludzkie staje się szczególnie cenne i matka jedynego dziecka zrobi wszystko, by nie narazić syna na niebezpieczeństwo. Poza tym chłopak z miasta, przywykły do względnego komfortu, nie jest w stanie wytrzymać wyrzeczeń i niedogodności, jakie niesie ze sobą "tradycyjna" wojna. R22. Trzecią przyczyną klęski było to, że armia rosyjska nie miała żadnej motywacji do walki - ani ideowej, ani wynikającej z systemu wartości. Żołnierza nie mogły porwać do czynu hasła "obrony ustroju konstytucyjnego" czy "wielkości i całości Rosji". Poza tym władza rosyjska sama rozwiązała ZSRR traktowany przez większość Rosjan jako "ich" państwo. Skoro w 1991 r. niepodległość uzyskała Białoruś, to podbój Czeczenii - kraju dużo bardziej obcego dla Rosji - wydawał się jawnym absurdem. R23. Dodajmy monstrualną korupcję rosyjskiej wierchuszki, także wojskowej, o której żołnierze i oficerowie nie mogli nie wiedzieć. To również nie skłaniało do ofiarności czy bohaterstwa. R24. Ostatecznym tego skutkiem był brak motywacji do walki, powszechna niechęć do ryzykowania własnym życiem. Innymi słowy - tchórzostwo, gdyż tchórzostwo, tak samo jak odwaga, to zjawisko przede wszystkim społeczne i ideologiczne. Żadna przewaga liczebna i techniczna nie mogła zrekompensować słabości moralnej. Tchórzostwo nadrabiano okrucieństwem, także wobec ludności cywilnej. Po zwycięstwie katastrofa We współczesnej historii Rosji i Czeczenii mamy przez cały czas do czynienia ze "smutną dialektyką". Rosyjski strach przed czeczeńskim umiłowaniem wolności i niepokornością prowadził do działań, które w istocie wzmacniały te cechy. Armia, którą państwo stworzyło nadludzkim wysiłkiem, właśnie dlatego stała się jedną z przyczyn upadku tego państwa. Wszystko "przechodzi we własne przeciwieństwo". Podobnie było z czeczeńskim triumfem. Fantastyczne zwycięstwo doprowadziło ten kraj do katastrofy. Trzeba przyznać, że Czeczeni stanęli przed potężnymi trudnościami obiektywnymi. Obronili swe państwo, lecz było to państwo spustoszone i udręczone. Nie uzyskali uznania międzynarodowego i raczej nie mogą na to liczyć. Żadne nowe państwo separatystyczne, nawet po zwycięskiej wojnie, nie zostałoby uznane przez świat, dopóki nie uzna go kraj, od którego się oderwało. Gospodarka w ruinie, warunki życia zwykłych ludzi straszliwe i pozbawione perspektyw. Każdy naród po tak okrutnej wojnie długo i boleśnie odbudowywałby swój kraj i walczył z rozkwitłą przestępczością. (Pytanie do czytelnika rosyjskiego: na jaką skalę rozwinęłaby się przestępczość w Rosji, gdyby Moskwa legła w gruzach, niczym Grozny, a Rosjanom było tak trudno o pracę, jak Czeczenom?) Jednak wiele aspektów smutnego losu Czeczenów wynika z tych właśnie zjawisk, które doprowadziły ich do zwycięstwa. Przede wszystkim umiłowanie wolności i niechęć do podporządkowania się władzy państwowej przenosi się z władzy obcej, rosyjskiej, na własną. Podczas wojny Czeczeni stworzyli zorganizowane państwo i armię - z prezydentem, wiceprezydentem, sztabem generalnym i dowódcami frontów. Gdy tylko wojna się skończyła, znów wziął górę ich "anarchizm". Na dodatek wojna wyniosła na szczyt, awansowała do rangi elity politycznej osoby i warstwy społeczne, które umieją walczyć i zwyciężać, ale w małym stopniu potrafią budować normalnie funkcjonujące państwo. Cóż to był za pomysł: mianować Szamila Basajewa ministrem i nakłaniać go, by podporządkował się stojącym wyżej w hierarchii państwowej byłym towarzyszom broni - równym mu czy nawet mniej znakomitym dowódcom polowym? Jeśli przypomnimy, jaką rolę w społeczeństwie czeczeńskim odgrywa pojęcie honoru i rywalizacja o prestiż, dojdziemy do wniosku, że dużo łatwiej byłoby wykreować aparatczyka partyjnego (w rodzaju Czapajewa) na bohatera wojny domowej. R25. Bolszewicy po 1920 r. względnie łatwo uporali się ze swoimi dowódcami - po pierwsze dlatego, że mieli do czynienia z ludźmi o zupełnie innej psychice niż Czeczeni, zdolnymi do straszliwego buntu, lecz przywykłymi do podporządkowania się władzy; po drugie, dysponowali potężną ideologią totalitarną i aparatem partyjnym. Prezydent Asłan Maschadow rządzi narodem, który każde państwo uważa za siłę obcą i wrogą. Maschadow nie ma przy tym do dyspozycji totalitarnej partii i ideologii. Jak zatem miał przeszkodzić Basajewowi w "gazawacie" [zbrojnej wyprawie na Dagestan]? Zabić go? Dla Czeczena zabicie innego Czeczena nie jest sprawą prostą, a tu na domiar złego chodzi o bohatera wojennego, żywą legendę. Poza tym Basajew nie boi się śmierci. Aresztować go? Na jedno wychodzi. Już łatwiej zabić. Rozkazów Basajew po prostu nie słucha. Bardzo daleko od państwa Współczesna elita czeczeńska - niezbyt mądra (nazywajmy rzecz po imieniu) i niewiele rozumiejąca ze świata "pozaczeczeńskiego", niepotrafiąca rozwiązywać stojących przed nią problemów - znalazła się w matni. Przeczuwając, że budowa normalnego państwa, demokratycznego i opartego na prawie, w żaden sposób się nie uda, gorączkowo szuka jakiejś silnej ideologii totalitarnej. Rodzą się najbardziej egzotyczne pomysły w rodzaju "czeczeńskiego faszyzmu". Głównym jednak terenem poszukiwań stał się islam i szarijat. O ile bowiem Czeczenowi trudno jest zabić czy wsadzić do więzienia drugiego Czeczena, byłoby to łatwiejsze, gdyby stało się z woli Allaha. Jeśli funkcjonariuszy policji państwowej Czeczen pośle w diabły, to może odczuje religijny respekt wobec "policji szarijatu"? R26. Lecz i ta droga jest bardzo trudna. Nie wspomnę już o niezgodności wczesnośredniowiecznego prawodawstwa szarijatu ze współczesnymi normami prawnymi ani o czeczeńskim umiłowaniu wolności. Jednakże islam w tym kraju nie jest monolitem, rywalizują tam różne sufickie wirdy. Szarijat interpretowany jest na najprzeróżniejsze sposoby - aż po koncepcję, że dzisiejszy szarijat to plemienne obyczaje arabskie, zaś autentyczne przepisy Koranu zachowały się w obyczajach czeczeńskich. Na horyzoncie majaczy groźba konfliktu między rodzimym sufizmem a przenikającym do Czeczenii z różnych ośrodków bliskowschodnich fundamentalizmem i saudyjskim wahabityzmem [skrajnie ortodoksyjnym odłamem islamu sunnickiego - red.]. Czeczeni skłonni są winić za swe nieszczęścia rosyjskie i izraelskie specsłużby - krążą w tym kraju różne mity o izraelskim wywiadzie i syjonistycznych knowaniach. Nie sposób wykluczyć, że jakieś siły z zewnątrz świadomie szkodzą Czeczenii - niektóre zabójstwa i porwania istotnie wyglądają podejrzanie - ale główną przyczyną nieszczęść jest samo społeczeństwo tego kraju. Tak samo jak Rosjanie są przyczyną rosyjskich nieszczęść. Wszystkie problemy Czeczenii sprowadzają się bowiem do pytania: jak zorganizować normalne państwo oparte na prawie, a jednocześnie uwzględniające specyficzne cechy czeczeńskiej kultury? Na dodatek są to te same cechy, które uczyniły z Czeczenów naród tak mężny i straszny dla wrogów. Wady tego narodu są prostym przedłużeniem jego zalet. Dlatego droga Czeczenii do własnego państwa prawa będzie długa i bolesna. R27. Problemy Czeczenii są również problemami Rosji i całego świata. Politycy rosyjscy mogą żywić wobec Czeczenii najróżniejsze uczucia. Mogą kierować się złością z powodu upokorzenia Rosji. Mogą twierdzić - jak to wciąż czyni nasza wierchuszka - że siła państwa nierozerwalnie związana jest z jego wielkością i liczbą narodów wchodzących w jego skład. Mogą całkiem racjonalnie obawiać się, że gdybyśmy nawet przyznali Czeczenii pełną niezależność, to kraj ten - "nieuspokojony", niestabilny i pozbawiony struktur państwowych - będzie w przyszłości jeszcze większym zagrożeniem niż obecnie. Jednak, obiektywnie rzecz biorąc, nieuregulowane stosunki z Czeczenią - i ogólnie z całym Północnym Kaukazem - to jedna z najpoważniejszych przeszkód na drodze do przekształcenia Rosji w normalny kraj demokratyczny, jedna z przyczyn jej słabości. Gdybyśmy nawet jakimś cudem podporządkowali sobie Czeczenię i włączyli ją w skład Federacji Rosyjskiej, to zafundujemy sobie bombę zegarową, która kiedyś może wybuchnąć. Podstawowe zadanie Rosji w Czeczenii i na Kaukazie to bynajmniej nie utrzymanie tych terenów za wszelką cenę i zachowanie nieokreślonego, grożącego wybuchami status quo, lecz stworzenie tam demokratycznego społeczeństwa pokojowo współżyjącego z Rosją. Jest to zadanie nieskończenie trudne. Z tego punktu widzenia status Czeczenii jest sprawą drugorzędną, czysto "techniczną". Świadomość tego zadania i tej hierarchii priorytetów pojawi się nieprędko. Ale pojawić się musi... Gdy kończyłem ten artykuł, rozgorzała nowa wojna rosyjsko-czeczeńska. Tłumaczył Michał Jagiełło ======================================================================= Moskiewska debata Publikowany przez nas ze skrótami artykuł rosyjskiego historyka Dmitrija Furmana to wstęp do zbioru "Czeczenia i Rosja - państwa i społeczeństwa" wydanego przez Muzeum i Centrum Społeczne im. Andrieja Sacharowa w Moskwie. Znalazły się w nim referaty czeczeńskich, rosyjskich i zachodnich autorów o stosunkach między postsowiecką Rosją a Czeczenią wygłoszone na konferencji, która odbyła się w Moskwie w grudniu 1999 r. Prowadził ją właśnie Dmitrij Furman. Furman, Jelena Bonner - wdowa po Sacharowie - i Jurij Samodurow, dyrektor Muzeum, prezentując trzy lata temu książkę rosyjskim czytelnikom, napisali m.in.: "maksimum, co można osiągnąć, to zabijając bardzo wielu Czeczenów i tracąc mnóstwo swoich ludzi, ustanowić w Czeczenii na lata wojenny reżim okupacyjny, co w sposób nieunikniony pociągnie za sobą deformację rosyjskich struktur prawnych i demokratycznych, przekształci Rosję w państwo policyjne, kryminalne w o wiele większym stopniu niż dzisiaj. (...) Absurdalne na pierwszy rzut oka dążenie rosyjskiego prezydenta [wówczas Jelcyna - red.], premiera [Putina] i generałów, by za wszelką cenę odnieść wojskowe zwycięstwo i utrzymać w granicach Rosji pragnącą wolności Czeczenię, jest, niestety, absolutnie naturalne. Takiej władzy jak nasza potrzebna jest niespokojna Czeczenia. A my wszyscy - i ludność Czeczenii, i ludność Rosji - jesteśmy zakładnikami obecnej rosyjskiej władzy i siebie nawzajem".