Do spisu treści nr 6'97
Od naszego specjalnego korespondenta ze stolicy Unii Królestw Galaktyki (Drogi Mlecznej) Wybory w Polsce |
c.d. ze strony głównej
Przyjęto z ukontentowaniem efektowną porażkę PSL, opatrując ją przyswojonym z Ziemi przysłowiem ,,kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada''. Jeszcze pozytywniej oceniono przejście Unii Pracy do parlamentarnego niebytu. Dlaczego? Otóż PSL miało na uwadze interes wiejskiego ludu. Choć koliduje on z dobrem państwa jako całości i dotyczy raczej grupy biedniaków, a więc (miejmy nadzieję) zanikającej, jest to przecież jakiś interes. A to w polityce jest o tyle zdrowe, że wprowadza element obliczalności. Inna rzecz, że lud nie poparł obrońców; głowią się nad tym najtęższe komputery GASZa (Galaktycznego Analityka Spraw Zagranicznych), ale na wyniki analizy trzeba jeszcze poczekać. Co się tyczy Unii Pracy, to skupieni w niej idealiści mieli program bezinteresownego szkodzenia wszystkim -- w imię socjalizmu z ludzką twarzą. Wprawdzie nie naraża to już to na skutki doktryny Breżniewa, jak niegdyś Czechów i Słowaków, ale pomysł rozdawania biednym z budżetu państwa, bez pomysłu jak ten budżet zasilać, jest bardziej niebezpieczny niż inwazja Paktu W. Obce wojska mogą kiedyś wyjść, a zasiedziałą biedę trudniej wyprowadzić. Sukces ROP-u, który wszedł do Sejmu nie wiadomo dlaczego, bo elementy awanturnicze dobrze się czują w AWS, przyjęto z niejakim rozbawieniem. Główny z tego skutek to ten, że wybitny mecenas krasomówca znowu zagrzmi z najwyższej trybuny, budząc drzemiących w ławach parlamentariuszy. Papierowym tygrysem okazali się Emeryci i Renciści -- ci, za którymi stał nie-wiadomo-kto, jak i ci, za którymi stał inny nie-wiadomo-kto. Powinien z tego wyciągnąć wnioski największy przegrany wyborów -- OBOP. Jego jedynie naukowa metoda opiera się na założeniu, że obywatele myślą (co jest prawdą, ale nie zawsze), do tego wiedzą, co myślą (co jeszcze rzadsze), a ponadto umieją to powiedzieć, nawet gdy ankieter nie umie ich zapytać. Pozytywne w działalności OBOP-u jest zatrudnianie armii ludzi i komputerów, co wydatnie redukuje bezrobocie. Niewątpliwy i zastanawiający jest sukces SLD -- te kilka procent więcej niż w poprzednich wyborach, gdy Sojusz wabił hasłem, że ,,dalej tak być nie musi'', a później czynem pokazał, że dalej tak być musi, czyli nie zdobył się na zaprzestanie reform, pędu do NATO etc. To daje do myślenia. Ziemscy komentatorzy różnie na ten temat spekulują, ale ich domysły biorą się z wąskości ziemskiej perspektywy. Natomiast istoty rozumne zaludniające UKG od dawna już wiedzą, że Stwórca wszystko umieścił pod liczbą i miarą (mówi o tym Biblia, ale Ziemianom daleko do jej zgłębienia). A zatem, na długą metę, choć nie zawsze na krótką, temu się udaje, kto umie kalkulować. W SLD przed poprzednimi wyborami dobrze zmierzono i skalkulowano nastroje wyborców, a w czasie rządzenia, też nie najgorzej, realia gospodarcze i międzynarodowe. Wyborców, gdy nie dość jeszcze dojrzali, da się oszukać, rzeczywistości oszukać się nie da. Umiejętna kombinacja tych dwu reguł miewa dobre skutki, co pokazał casus SLD. Tak więc wynik SLD, gdy spojrzeć z perpektywy galaktycznej, da się zrozumieć.
Trudniej jednak, nawet z tej wysokości, zgłębić sukces AWS. Skotłowała się w nim gęstwa różnorakich czynników -- uzasadniona awersja do komunizmu, godna szacunku legenda Sierpnia, trafne wyczucie niektórych racji idei konserwatywnej, ale też masa frustracji i religijno-narodowa bigoteria z oszołomstwem. Kto wie czy sukces Mariana Krzaklewskiego nie będzie jak sukces Pana Zagłoby, gdy w rozgwarze bitewnym podchwycono jego hasło ,,Kupą, Mości Panowie, kupą!"... Co jednak okaże się po bitwie? Komentatorzy w stolicy UKG są za daleko od teatru tych zdarzeń, by tworzyć udane prognozy krótkoterminowe. Czy powstanie rząd za cztery tygodnie? Czy uzyska wotum zaufania? Jeśli uzyska, to czy się utrzyma przez następne cztery tygodnie? Czy pospolite ruszenie, któremu przewodzi Marian K. zdobędzie się na taką dyscyplinę, jak starzy towarzysze z SLD, jeszcze za Gierka ćwiczeni w ,,jedności moralno-politycznej'' (a choćby i niemoralno-politycznej)? Na dłuższą jednak metę podstawą prognoz jest ta biblijna zasada, że chaos jest przezwyciężany przez ład stanowiony liczbą i miarą. Zderzenie posła Piłki czy posła Słomki z walcem drogowym kalkulacji, jakim jest Bank Światowy i MFW nie wróży tym wiotkim bytom nic dobrego. Skoro nie dość wnikliwie czytają Pismo Święte, powinni sobie poczytać relacje z wrześniowego spotkania w Hongkongu, gdzie obie te instytucje wyznaczyły do odrobienia zadania domowe nie dość pilnym uczniom (w tym niektórym azjatyckim tygrysom, którym sie ostatnio przytrafiły jakieś wagary). Albo więc koledzy a AWS będą odrabiać takie lekcje, w których na korepetytora zapewne dostaną Leszka Balcerowicza, albo pozostaną im zajęcia dla ministrantów u ks.Rydzyka. Co do Unii Wolności, to wszystkie poważne kręgi polityczne w UKG życzyły jej sukcesu wyborczego. Tym, co by sprawiło im wyraźną satysfakcję, to wynik bliski 20%. Ale i ten, który Unia uzyskała daje jej pole manewru. Ciężar gatunkowy partii zależy nie tylko od wielkości elektoratu. Zależy też od indywidualności polityków, ich talentów i determinacji. Pokazało się to w tworzeniu preambuły do nowej konstytucji, gdzie niezastąpiona okazała się rola mediacyjna i filozofia polityczna Tadeusza Mazowieckiego. Może i w nowym parlamencie będzie chwilami tak ciekawie, czego sobie i Wam życzy
Wasz Korespondent. |
|