Międzynarodowe Stosunki Kulturalne
Wykład dla III roku studiów |
Projekt kosmiczny firmy SpaceX
Impuls do refleksji nad światowym przywództwem Ameryki
Mamy obecnie dominację kultury anglosaskiej z jej
uniwersalnym dziś językiem oraz imponującą serią osiągnięć naukowych i
artystycznych, jak liczba noblistów i innych znakomitości, prymat w wielkim
biznesie, przełomowe odkrycia naukowe, podbój kosmosu, sztuka organizacji i
zarządzania, a także globalny zasięg filmów, przebojów muzycznych, wzorców
kulturowych itd. Są to owoce imperialnej potęgi brytyjskiej, a po jej
zmierzchu - potęgi amerykańskiej. Podobna zależność, choć nie tak rozległa,
jak w przypadku anglosaskim ma miejsce w przypadku kultur Francji i Niemiec.
Jest wymowne, że stolice kultury europejskiej i światowej to zarazem stolice
polityczne imperiów (nawet jeśli zmierzchających): Waszyngton wraz z Nowym
Jorkiem, Londyn, Paryż, Berlin.
Z tego względu analizy Brzezińskiego są bardzo znaczące
także dla kwestii stosunków kulturalnych. Tu pora przypomnieć (zob. wykład I, §2),
że gdy kultura wychodzi poza stadium plemienne i wkracza w sferę
państwowości, pojęcie kultury zaczyna się pokrywać zakresowo z pojęciem
cywilizacji. Różnica między nimi jest nie tyle treściowa, co stylistyczna.
To znaczy, że w pewnych kontekstach bardziej odpowiada naszym nawykom czy
gustom językowym użycie słowa "kultura", a w innych -- "cywilizacja".
Obecne uwagi są reakcją na wielkie wydarzenie
cywilizacyjne w dziedzinie opanowywania kosmosu. Trzeba ogarnąć to zdarzenie
łączną refleksją z diagnozami prof. Brzezińskiego. Tymi, które dotyczą
procesu niebezpiecznego dla świata, zachodzącego w dwóch ostatnich dekadach,
jakim jest słabnięcia roli przywódczej USA. Niesie to groźbę globalnej
destabilizacji politycznej, gospodarczej i kulturowej. Przyczyn tego jest
kilka, a ich rozpoznanie wskazuje na środki, które powinny ów niebezpieczny
trend odwrócić.
§2. Wydarzenie, które dało impuls obecnej refleksji otwiera nowy okres ery kosmicznej. Przez sam fakt swego zajścia wzmacnia ono przywódczą rolę USA w sferze technologii kosmicznej i w sferze wzorców ustrojowych dla gospodarki. Od strony technologicznej rzecz polega na skonstruowaniu nowego typu pojazdu kosmicznego. Jest to pojazd załogowy, ale zdolny wykonywać zadania przewidziane dla ludzi także bez ludzkiej załogi. Wymaga to min. nieporównanie wyższej techniki komputerowej, ale usprawiedliwieniem tych nakładów jest ludzkie bezpieczeństwo. Czas lotów załogowych poprzedzi faza doświadczalna, w której będzie się eksperymentalnie badać szanse sukcesu i zdobywać niezbędne dlań doświadczenia bez narażania życia ludzkiego. Decydującym w tej fazie krokiem jest wystrzelenie 22 maja 2012 z przylądka Cape Canaveral statku "Dragon" za pomocą rakiety Falcon 9. Statek poszybował w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z ponad półtonowym ładunkiem zaopatrzenia, a więc takim, jakiego nie był w stanie unieść żaden dotychczasowy pojazd kosmiczny; transportowiec rosyjski zabiera 10 razy mniej ładunku i trzeba za tę usługę płacić każdorazowo 53 miliony dolarów. W wyniku manewrów wymagających kolosalnej techniki obliczeniowej, statek zbliżył się na tyle do Stacji, że mogło go przycumować potężne ramię znajdującego się na Stacji robota. Droga powrotna skończyła się wodowaniem na Pacyfiku w odległości paru setek mil od Kalifornii. Na przyszłość projektuje się zdolność lądowania Dragona w dowolnym miejscu naszego układu słonecznego, co ilustruje załączony obrazek przedstawiający symulację takiego zdarzenia. Dokładne dane o firmie SpaceX i jej kolejnych projektach znaleźć można w polskiej wikipedii. Zob. też artykuł w witrynie "Nowe Technologie". Obszerną informację po angielsku z bogatą galerią zdjęć mamy min. w Biuletynie SpaceX. §3. Jeszcze bodaj większy od przełomu technologicznego jest zawarty w tym fakcie przełom ekonomiczno-polityczny, świadczący o potencjale innowacyjnym Ameryki. Tak wielkim, że jest w tej skali niedościgniony, ale w skali odpowiednio dopasowanej nadaje się na lekcję dla każdego kraju. Rewelacją ekonomiczną jest to, że do tak kosztownego projektu zdolne są firmy prywatne. Dragon jest dziełem inżynierów z firmy SpaceX, która wyłożyła nań 700 milionów dolarów. Od kilku lat eksperymentuje ona z inwestowaniem w loty kosmiczne. Tak wielkie przedsięwzięcie nie może się obejść bez udziału państwa, które dysponuje odpowiednią infrastrukturą, toteż niezbędny był tu udział państwowej agencji kosmicznej NASA, która dołożyła 380 milionów dolarów (dla porównania: budowa Stadionu Narodowego w Warszawie to koszt ok. 2 miliardów zł.). Związany z tym faktem ekonomicznym fakt polityczny polega na tym, że w przypadku kraju takiego jak USA nawet ostry kryzys gospodarczy nie musi hamować projektów kosmicznych. Nie osłabi on przywództwa Ameryki w projektach kosmicznych, gdyż firma prywatna nie musi występować o pieniądze do skarbu państwa. Ona inwestuje własne, licząc na sowite zarobki w przyszłości. Oczekuje się ich już teraz w postaci zamówień na transport kosmiczny rzędu ok. 4 miliardów dolarów. Rozpoczyna się o ten kęsek gra konkurencyjna między kilku firmami o porównywalnym potencjale finansowym i technologicznym. Także turystyka kosmiczna, na która się już ustawiła kolejka kilkuset chętnych, stanowi obiecujące źródło zysków: na jednoosobowy bilet wystarczy wyłożyć 200 milionów dolarów, a wspomniana firma SpaceX planuje loty familijne na siedem osób. Oczywiście, ze względu na potrzebę infrastruktury, regulacji prawnych etc. niezbędne tu jest współuczestnictwo państwa. Ten typ powiązań zyskał w nauce ekonomii nazwę "partnerstwo publiczno-prywatne" (PPP), na wzór angielskiego terminu "public-private partnership". Ten rodzaj relacji biznesowej doskonale odpowiada zasadom racjonalnego podejmowania decyzji. Zwraca na to uwagę komentarz dotyczący misji Dragona w "Süddeutsche Zeitung" (pt. "Kurierdienst in den Weltraum", 16/17 Mai, 2012, S.16). Mianowicie, gdy agencja rządowa chce uzyskać z kasy państwowej środki na jakiś projekt, przedstawia go we wniosku jako rokujący maksymalne szanse sukcesu, unikając wzmianek o czynnikach ryzyka. Musi to sprawiać, że sam wnioskodawca nie postrzega owych czynników z pełną jasnością. Tego rodzaju taktyka wnioskodawcy jest zrozumiała: urzędnik decydujący o przydziale pieniędzy nie będzie przekonany do projektu niosącego ryzyko, które wypunktowałby sam autor projektu. Inna jest postawa przedsiębiorcy. On inwestuje własne pieniądze, nie musi nikogo o nie prosić, a ponieważ są one jego własne, po wiele razy się zastanowi nad czynnikami ryzyka, żeby zminimalizować prawdopodobieństwo porażek i strat. We wspomnianym artykule cytuje się słowa szefa firmy SpaceX: "nie wolno nam zapominać, że jest wiele rzeczy, które mogą się nie udać". Taka świadomość ryzyka jest tym, co pozwala je minimalizować, maksymalizując tym samym szansę sukcesu. W Polsce idea PPP spotyka się z krytyką ze strony opozycji antyliberalnej. Ta wyznaje pogląd etatystyczny, że tylko państwo jest władne finansować przedsięwzięcia o znaczeniu państwowym, zaś udział prywatnych bogaczy jest tu nie na miejscu. Jak wiele jest w takim myśleniu ignorancji, widać w świetle kosmicznego sukcesu firm amerykańskich. Na tej drodze Ameryka urzeczywistnia jeden z typów oczekiwanego od niej przywództwa, mianowicie tego, co nazwano "lead by example" w sferze ustroju ekonomiczno-politycznego. Za takim przewodem trzeba iść krajom, które aspirują do znaczącej roli w stosunkach międzynarodowych, a mają w tym jeszcze do odrobienia sporą pracę. §4. Biuletyn firmy Spacex z 31 maja zaczyna się od słów: This morning, at approximately 8:42 Space Exploration Technologies (SpaceX) completed its historic mission when the Dragon spacecraft splashed down safely in the Pacific. The vehicle will now be recovered by boats and start the trip back to land. Miejsce wodowania znajdowało się w odległości 885 kilometrów na południowy zachód od Kalifornii, gdzie czekała wyposażona w dźwig barka oraz inne statki.Jak wielki jest to sukces widać tym jaśniej, gdy się zważy, jak ostrożne było w jego przewidywaniu kierownictwo wyprawy (por. wyżej §3). Prosi się natomiast o komentarz reakcja polskich mediów i opinii publicznej, to znaczy, zaskakujący brak reakcji. Telewizja donosiła w tym czasie skrupulatnie o każdym wypadku w górach czy na szosach, powtarzała nieustająco i jakby z predylekcją kłótliwe, czasem oślepiająco niedorzeczne, wypowiedzi niektórych polityków, po czem je po wielokroć komentowała ustami ekspertów i innych polityków w indywidualnych wywiadach i panelach. Niefortunne zaś użycie przez prezydenta USA słowa "Polish" i wielce emocjonalne na ten temat opinie przesłoniły gęstą chmurą resztę świata (oczywiście z wyjątkiem Euro 2012, bo to też - w powszechnym odczuciu - kolosalna sprawa narodowego honoru). O przygotowaniach do lotu Dragona dowiadywałem się, będąc za granicą, z gazet niemieckich i angielskich, potem w kraju z Internetu, podczas gdy w polskich mediach trzeba było polować na wzmianki, rzadkie i lakoniczne. Nie poświęciły też sprawie uwagi renomowane pisma kulturalne, nawet "Polityka" czy przegląd prasy zagranicznej "Forum". Gdy uprawia się dyscyplinę "Międzynarodowe Stosunki Kulturalne", nie wolno przeoczyć tego polskiego doświadczenia z maja 2012. Jak mało co pozwala ono oszacować stopień prowincjonalizmu naszego społeczeństwa, obojętność na zachodzące w skali międzynarodowej procesy cywilizacyjne. Na temat misji Dragona Google odnotowuje ok. 80 milionów stron, prawie wszystkie po angielsku, podczas gdy polskie można zliczyć na palcach (choć polski Google preferuje teksty z serwerów w naszej okolicy). Wymownie się to koreluje z innym wynikiem: na pokrewny temat, ale w sytuacji, gdy hasłami nie są nazwy międzynarodowe ("SpaceX" i "Dragon"), lecz brzmią w językach narodowych. Termin "międzynarodowa stacja kosmiczna" ma po polsku 11300 wystąpień, jego odpowiednik po rosyjsku prawie 150000, zaś angielski 29 milionów. Tak więc, nie tylko media i politycy, lecz także ogół narodu bytującego nad Wisłą i w jej okolicy słabo interesuje się tym, co w skali kulturowej wykracza poza nadwiślański horyzont. Nie ma zaciekawienia intelektualnego, ani solidarności kulturowej z innymi stronami świata, ani zrozumienia własnego interesu, jaki niosłoby uczestnictwo międzynarodowe. Nie stawiałbym tak radykalnej diagnozy przed 22 maja 2012, upoważniają jednak do niej wspomniane tu doświadczenia z ostatnich dni. §5. Sprawa zasługuje na poważną dyskusję. Szczególnie są do niej dysponowane osoby aspirujące do znawstwa stosunków międzynarodowych w sferze kulturowej. Dla zagajenia takiej dyskusji stawiam następujące tezy. A. Wszystkie stacje telewizyjne i radiowe oraz serwisy internetowe i prasa codzienna powinny były relacjonować fakt startu, podając parametry techniczne i nie pomijając okoliczności, że jest to dzieło firmy prywatnej dokonane w uzgodnieniu z NASA. W kolejnych dniach należało odnotowywać fakty udanego przycumowania do stacji kosmicznej i pomyślnego wodowania. B. Tygodniki kulturalne powinny dać komentarze popularno-naukowe oraz ekonomiczne do faktu startu, i kontynuować omawianie problemu po wykonaniu zadania, w szczególności pod kątem takich prognoz technologicznych i ekonomicznych, na jakie pozwala uzyskany aktualnie sukces. Powinny to być teksty na co najmniej na takim poziomie, jak cytowany w §3 artykuł w dzienniku "Süddeutsche Zeitung". Choć autorami zdarzenia są Amerykanie, ma ono kolosalne znaczenie dla reszty świata. Nie mniejsze dla Polaków niż dla Niemców, skoro oba narody są tak samo powiązane z USA sojuszami i podobnie aspirują (choć z różnym stopniem zaawansowania) do globalnej czołówki cywilizacyjnej. C. Radio i telewizja powinny organizować w trakcie misji i bezpośrednio po niej wykłady i dyskusje w gronie ekspertów inżynieryjnych i ekonomicznych, ujmując na ten cel ile trzeba, z czasu przeznaczanego na komentowanie gaf i dziwacznych nieraz wypowiedzi różnych osób publicznych. D. W szczególności, na prawach eksperymentu myślowego czy burzy mózgów, warto postawić (nawet jeśli prowokacyjnie) pytanie, czy dla międzynarodowego wizerunku i prestiżu Polski, także dla jej interesów gospodarczych i postępu cywilizacyjnego, nie byłoby korzystnie miast inwestowac w Euro 2012, wejść w partnerstwo finansowe z firmą SpaceX i podobnymi. Mogłoby to polegać np. na kupnie akcji takiej firmy lub nawet na bezpośrednim wkładzie w koszty, po odpowiednim wynegocjowaniu udziału w spodziewanych zyskach. Nie wygląda to nierealnie, gdy np. porównać koszty budowy stadionów i koszty misji Dragona (por. §3 przy końcu). Każdy z tych postulatów może być przedmiotem akceptacji lub niezgody. Szczególnie mile widziane będą zdania czy to zdecydowanie przeciwne czy w jakimś stopniu krytyczne, jedne i drugie poparte stosowną argumentacją. Dogodnym miejscem na takie dyskusje jest blog akademicki "Polemiki i Rozmówki w Cafe Aleph" w miejscu przeznaczonym na komentarze do powyższych postulatów. Zapraszam do Cafe Aleph. Polska w Europejskiej Agencji Kosmicznej Aby tak się stało, minister spraw zagranicznych musi jeszcze przedłożyć odpowiednią umowę międzynarodową, a Rada Ministrów podjąć stosowną uchwałę. Ale już dziś podjęta decyzja rozgrzewa serca wszystkich zainteresowanych podbojem kosmosu przez Europejczyków. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA - European Space Agency) to organizacja, której zadaniem są badania i eksploracja przestrzeni kosmicznej. Jej siedziba znajduje się w Paryżu. ESA powstała w 1975 roku z połączenia dwóch instytucji - Europejskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ESRO) i Europejskiej Organizacji Rozwoju Rakiet Nośnych (ELDO). Obecnie do ESA należy 19 krajów europejskich. Na mocy porozumienia o współpracy we władzach ESA zasiada także przedstawiciel Kanady. Węgry, Polska, Estonia i Słowenia współpracują z ESA na zasadzie porozumienia PECS (Plan for European Cooperating States). Europejska Agencja Kosmiczna prowadzi liczne misje sond kosmicznych i wystrzeliwuje satelity okołoziemskie. Posiada kosmodrom w Gujanie Francuskiej, który należy do najkorzystniej położonych tego typu obiektów na świecie. Dysponuje rocznym budżetem na poziomie około 4 mld euro. |